Strony

wtorek, 18 lutego 2014

Immortuorum- rozdział 7

Okay, zajęło mi to dwa dni, ale rozdział jest xD
Jakoś nie mam weny na rozległą notkę autorską, więc napiszę tylko, że mi smutno :<
A jest mi smutno, bo nie komentujecie ;-;
Sami wiecie, jak opinie wpływają na autora. Dodają skrzydeł,
podtrzymują na duchu, sprawiają, że nam po prostu chce się pisać bardziej niż zwykle.
Nie wymagam jakichś epopei narodowych pod każdym fickiem xd
Ale ze dwa, trzy zdania miło by było przeczytać.
Tyle ode mnie.
Rozdział z dedykacją dla VitaMin- dlatego, że Cię osobiście nie znam
(chciałabym poznać ^^) a Ty dalej czytasz Immortu i
wyrażasz swoją opinię pod każdym rozdziałem :3 
Dziękuję Ci! 
Również z pozdrowieniami i dedykacją dla Hikari <3 
Ja się kiedyś do tego Krakowa do rodziny wybiorę, zobaczysz... xD
Enjoy~

***

Sungmin otworzył oczy, gdy ostre światło słoneczne, przedarłszy się przez zasłony, spoczęło na jego powiekach, wyrywając go bezlitośnie z krainy snów.
Zamrugał gwałtownie, odwracając głowę od okna. Oddychał głęboko i, rozglądając się wokoło, usiłował dociec, gdzie jest i jak się tu znalazł.
Po paru sekundach rozpoznał swoje meble, nieco stare i podniszczone. Poczuł pod sobą coś miękkiego. Łóżko? Tak, łóżko. Leżał na łóżku i był przykryty kocem.
Jak się tu znalazł? Sam wszedł?
Nie, pomyślał Lee, zaciskając gwałtownie powieki, nie sam.
Nagle przed oczyma stanęła mu twarz hrabiego Draculi.
Ah tak, przypomniał sobie, spotkaliśmy się w parku, rozmawialiśmy trochę, potem odprowadził mnie pod drzwi. Otworzyłem je a później… Co dalej?
Nie pamiętał, co się stało po pożegnaniu z Cho. Musiałem stracić przytomność.
Sungmin skrzywił się na tą myśl. Zemdlałem a on wniósł mnie do środka. Cóż za wstyd…
Detektyw usiadł na łóżku, chwiejąc się nieco. Był osłabiony, czuł to wyraźnie, nawet mimo tych kilku godzin snu. Właśnie… Ile on właściwie był nieprzytomny?
Inspektor zerknął na wiszący naprzeciw łóżka zegar. Było grubo po czwartej po południu, więc spał blisko dwanaście godzin.
Zaraz…
Czwarta po południu?!
- Cholera!- Krzyknął spanikowany, momentalnie odrzucając na bok okrywający go dotąd koc- Nie, nie… Oni mnie pozabijają… Spóźnić się tyle godzin…- mamrotał pod nosem gorączkowo, szybko ściągając wczorajsze ubranie i wkładając czyste
Właśnie był w trakcie trzeciej próby zapięcia kamizelki, gdy usłyszał przenikliwy dzwonek jego telefonu. Niemal biegiem skierował się do salonu, gwałtownym ruchem podnosząc słuchawkę.
- Słucham?- Powiedział, jedną ręką nadal walcząc z małymi guziczkami
- Sungmin? Jak się czujesz?
- Donghae?- Zdziwił się Lee, słysząc głos przyjaciela
- Tak, to ja. Dzwonię, żeby spytać, co u ciebie.
- Ah, dobrze, już dobrze… Zaraz będę na komisariacie…
- Co? Nie żartuj sobie, Lee- prychnął Donghae do słuchawki- Masz urlop.
- Jaki znowu urlop?- Palce Minga zatrzymały się przy środkowym guziczku. O czym on mówi?
- Normalny urlop. Wiesz, taki dzień wolny od siedzenia w pracy za biurkiem.
- Kpisz ze mnie?- Żachnął się starszy Lee
- Ależ skąd. Wczoraj, jakieś trzy godziny po twoim wyjściu, przyszedł tu ten hrabia, jak mu tam… Nieważne. W każdym razie przyszedł i chciał ze mną rozmawiać, ale akurat wszedł nadinspektor i faceta zgarnął- tłumaczył nieco znudzonym tonem Hae- Stali jednak na tyle blisko, że słyszałem całą rozmowę. Hrabia, jakkolwiek go tam na chrzcie nazwali, powiedział, że cię spotkał w mieście, że wyglądałeś jak chodzące zwłoki i że nie sądzi byś był w stanie jutro, to jest dzisiaj, przyjść do pracy.
- Hrabia powiedział, że wyglądam jak zwłoki?- Lee uniósł bezwiednie brwi w geście zaskoczenia
- No nie do końca… Ubrał to w ładniejsze i bardziej patetyczne słowa, ale sens jest ten sam.
Sungmin westchnął ciężko, przeciągając dłonią po twarzy. Wciąż był zmęczony, mimo wszystko.
- I co dalej?- Chciał wiedzieć
- Jak to, co? Szef powiedział, że masz dzisiaj wolne a gdyby to nie wystarczyło, to jutro też możesz zostać w domu.
- Coś takego…
- Facet ma niezłą siłę perswazji… Chociaż tobie nadinspektor dnia wolnego w życiu by nie odmówił- zachichotał młodszy- Ale lepiej ci już?- Przyjaciel powrócił do pełnego troski tonu, na który Ming mimowolnie się uśmiechnął
- Tak, Hae, dziękuję.
- Odpoczywaj, Ming. Może przyjść do ciebie po pracy?
- Nie musisz, ale skoro chcesz, to zapraszam.
- Zrób mi coś do jedzenia!
- Chciałbyś- roześmiał się Sungmin, po czym pożegnał się z przyjacielem i odłożył słuchawkę
Inspektor oparł się o ścianę i drugi raz tego dnia westchnął.
Otrzymał dzień wolny, a nawet dwa, jeśli by tego potrzebował. Czy to oznacza, że szef się o niego martwił? Nie, uznał Min po namyśle, to Donghae się o mnie martwi. Zadzwonił, zaproponował wizytę… Prawdziwy przyjaciel.
Ming uśmiechnął się delikatnie. Ktoś przejmował się jego losem. Hae, nadinspektor zaniepokoił się stanem jego zdrowia… Hrabia…
Lee wolnym krokiem skierował się do sypialni, chcąc zaścielić łóżko, rozmyślając jednocześnie nad postępowaniem szlachcica. Oczywiście był mu wdzięczny za zapewnienie mu bezpieczeństwa, jednak policjant zdawał sobie sprawę, że Cho wcale nie musiał tego robić. Miał wyższą pozycję społeczną od detektywa, więc mógł go zostawić samego jeszcze w parku, szczególnie że miał prawdopodobnie własne obowiązki do wypełnienia.  I ten koc… Sungmin starał się pozbyć myśli, iż jest to oznaka troski.
Za bardzo brakuje mi czyjegoś ciepła, pomyślał z rozgoryczeniem, tak bardzo, że w najprostszym i najmniej znaczącym geście doszukuję się drugiego dna.
Inspektor skrzywił się, wymierzając sobie mentalny policzek. Nie wolno mu tak myśleć a już na pewno nie w stosunku do takiej osoby, jak hrabia Dracula. Ktoś taki jak on z reguły nie przejmuje się pospolitymi detektywami w miastach pokroju Morteny. Prawdopodobnie pomógł mu tylko po to by zachować czyste sumienie. I choć Lee bolała ta myśl, to wolał się jej kurczowo trzymać. Nie chciał się do nikogo przywiązywać. Po co? Prawdopodobnie znów by się zawiódł, znów by cierpiał…
Podchodząc do znajdującego się w opłakanym stanie posłania (za co pomyślał, że powinien któregoś razu hrabiego przeprosić), kątem oka dostrzegł coś białego na swoim biurku.
List?
Sungmin wziął kartkę do ręki. Pismo na niej widniejące było schludne, jednak dało się poznać, iż autor listu pisał w pośpiechu.
W pomieszczeniu powoli robiło się ciemno, więc Lee podszedł do okna by odczytać wiadomość.

~*~


Drogi panie Lee.
Mam nadzieję, że wszystko z Panem w porządku. Niezmiernie martwi mnie pana omdlenie i modlę się w duchu by był to jednorazowy wypadek. Naprawdę nie wyglądał Pan dobrze i, proszę wybaczyć moją zuchwałość, uważam, iż to wina przepracowania. Dlatego pozwolę sobie na krótki spacer na komisariat i poinformuję nadinspektora lub, jeśli go nie zastanę, Pańskiego podwładnego o Pana stanie. Ponownie przepraszam za moją arogancję, ale nie wyobrażam sobie, że mógłby Pan jutro z samego rana wstać do pracy. Dlatego proszę spokojnie odpoczywać a ja z nadinspektorem porozmawiam, na pewno zrozumie sytuację.
Mam szczerą nadzieję na ponowną rozmowę. Jest Pan bardzo intrygującą osobą i z wielką chęcią kontynuowałbym tę znajomość. Jeżeli podziela Pan mój entuzjazm, to zapraszam któregoś dnia na lampkę wina. Słyszałem, że w pobliżu parku, w którym się spotkaliśmy, znajduje się wspaniała restauracja z piwnicą pełną wybornych win.
Z życzeniami powrotu do zdrowia,
Cho Kyuhyun


~*~

Sungmin jeszcze kilka razy przebiegł wzrokiem po zgrabnym piśmie hrabiego. Hrabiego? W pewnym momencie do policjanta dotarło, że w myślach w dalszym ciągu nazywa chłopaka (już mężczyznę?) per „hrabia Dracula”, chociaż jest świadom faktu, iż sam zainteresowany sobie tego nie życzy. Mimo wszystko Lee nie potrafił się przestawić.
Hrabia Dracula?
Już nie Dracula. Cho.
Ming nie dowierzał, ile jeden krótki list był w stanie zmienić w jego postrzeganiu osoby owego szlachcica. Czyż to nie ta sama osoba, która unika posługiwania się nazwiskiem swego ojca, preferując to po matce, nie powiedziała mu jako pierwsza, że wierzy w jego obawy? Czyż nie ten sam hrabia, prawdopodobnie jedyny człowiek w całej Mortenie, tak jak on wyrażał się z niemal nabożną czcią o ludzkim życiu? Czyż nie ten sam Dracula, niemalże obca dla niego osoba, udzielił mu pomocy, kiedy stracił przytomność w progu własnego domu?
Sungmin skarcił się w duchu. Jak mógł tak o nim wcześniej myśleć, wątpić w dobre intencje szlachcica? Jednak nawet trzymając w dłoni namacalny dowód, nie mógł uwierzyć w jego troskę. W końcu, kimże on był, co zrobił, aby na nią zasłużyć? Absolutnie nic. I właśnie to sprawiło, że w głębi duszy zaczął odczuwać irracjonalną radość. Uśmiechnął się lekko do listu.
Po paru minutach włożył kartkę bezpiecznie do szuflady i udał się do kuchni. Pochłaniając spóźnione śniadanie, rozmyślał o propozycji pana Cho. Tak, Cho. Lee zrezygnował z nazywania go Draculą, jeśli on sam tego nie chce. Miał do tego prawo, prawda? Sungmina zżerała ciekawość, dlaczego Kyuhyun tak nie lubi imienia ojca, jednak postanowił w dalszym ciągu powstrzymywać się od zadawania niewygodnych pytań. Nie byli jeszcze przyjaciółmi, więc…
Ming zamarł.
„Jeszcze” nie byli przyjaciółmi? Czy to oznaczało, że chciał, aby się to zmieniło?
Lee uświadomił sobie, że tak.
Detektyw parsknął śmiechem. Jego nagła chęć nawiązania z hrabim nici przyjaźni zakrawała o kpinę, jednak… Czy można się mu dziwić? Po tym, co przeszedł…
Sungmin umył w pośpiechu naczynia i wyszedł z mieszkania. Słońce wisiało jeszcze wysoko, rozgrzewając spacerujących spokojnie Morteńczyków, którzy na widok szanowanego stróża prawa kłaniali się z szacunkiem, posyłając pozornie uprzejme uśmiechy. A może naprawdę chcieli być mili i rzeczywiście darzyli Lee sympatią?
Inspektor odwzajemniał uśmiechy, kierując się w stronę posiadłości należącej do Kyuhyuna. Faktycznie czuł się o niebo lepiej po odespaniu kilku ostatnich dni. Może Cho miał rację? Może za dużo pracuje?
Uśmiech na twarzy Lee zbladł, gdy ten przypomniał sobie, dlaczego spędza tyle czasu na komendzie. Ponownie stanęły mu przed oczami te sterty nekrologów, niewyjaśnione sprawy, zgony tak wielu młodych ludzi… Ludzi niekiedy w jego wieku! Nie zostawi tak tego, o nie. Dotrze do sedna tej tajemnicy, rozwiąże zagadkę i uratuje kolejne niewinne istnienia! Żeby już nikt nigdy nie musiał cierpieć…
Do tego stopnia pogrążył się w rozmyślaniach, że nie dostrzegł, kiedy zbliżył się do posiadłości Draculi. Ocknął się dopiero wtedy, gdy ujrzał hrabiego we własnej osobie, wychodzącego na ulicę.
Lee przyspieszył kroku.
- Dzień dobry.
Cho podskoczył lekko, zaskoczony nagłym powitaniem, jednak ujrzawszy Sungmina od razu się rozpromienił.
- Dzień dobry panu. Jak się pan dzisiaj czuje?
Inspektor odwzajemnił uśmiech, tym razem całkowicie szczerze.
- O wiele lepiej, bardzo panu dziękuję za pomoc- skrzywił się delikatnie i dodał- i przepraszam za kłopot.
Kyuhyun machnął lekceważąco ręką.
- Żaden kłopot, niech pan nie wymyśla.
- Mimo wszystko zapewne panu w czymś przeszkodziłem…
- Ależ skąd!- Obruszył się szlachcic, patrząc na policjanta z wyrzutem. Nagle brązowowłosy parsknął śmiechem- Mówiłem panu wczoraj, że nie chcę mieć na sumieniu stróża prawa. Zostałbym zlinczowany!
Sungmin zawtórował mu, śmiejąc się radośnie. Kiedy był ostatni raz, gdy roześmiał się tak szczerze?
Kyuhyun natomiast obserwował go z wyraźną przyjemnością. Lubił go, choć wiedział, że nie powinien. To mogło stać się dla niego niebezpieczne- przyjaźń z inspektorem miejscowej policji. Zawsze go ostrzegano przed zawieraniem takich znajomości. Oczywiście wiedział, że powinien utrzymywać z policją w miarę dobre stosunki by nie ściągać na siebie podejrzeń, jednak ich zacieśnianie było lekkomyślne. Lee mógłby któregoś dnia odkryć prawdę a wtedy Cho musiałby podjąć odpowiednie kroki. Hrabia wzdrygnął się w duchu na samą myśl o tym, co musiałby zrobić. Nie chciał tego czynić. Nie jemu.
Ponadto Kyuhyun nie należał do osób, które bronią się rękami i nogami przed łamaniem jakichkolwiek zasad. O nie, wręcz przeciwnie. Uwielbiał działanie na własną rękę, nie przejmując się konsekwencjami. Co nie znaczyło, że był głupi, w żadnym wypadku. Był inteligentny i właśnie to umożliwiało mu bezkarne postępowanie wbrew wszelkim regułom, panującym w jego środowisku.
Cho Kyuhyun był po prostu inny od swych pobratymców i było mu z tym bardzo dobrze.
Dlatego postanowił zaprzyjaźnić się z Lee Sungminem. Coś go do tego detektywa ciągnęło, choć nie był na tę chwilę świadomy, co dokładnie. Chętnie jednak się tego dowie. Kto wie? Mogło być zabawnie.
- Oj tam, od razu zlinczowany. Nie przesadzajmy- zażartował Lee
Zanim Cho zdążył mu odpowiedzieć, okno tuż nad jego głową otworzyło się gwałtownie, ukazując urodziwą brunetkę w jedwabnej, błękitnej sukni.
- Panie, ja…- zaczęła, jednak zamilkła na widok policjanta. W jej oczach mignął strach. A może to Sungminowi się przywidziało…?
Kyuhyun odwrócił się gwałtownie i powiedział:
- Wracaj do środka, Mario.
- Ale…- zaoponowała kobieta, ponownie zerkając na stojącego obok jej hrabiego Lee
- Wracaj, zaraz przyjdę- uciął Cho
Maria pokiwała głową i zatrzasnęła okiennice.
- To pańska żona?- Spytał uprzejmym tonem Sungmin- Uraziłem ją…?
- Nie, to moja gospodyni- hrabia uśmiechnął się nerwowo. Nie chciał, żeby policjant ją zobaczył… Jeszcze nie- Ah, ona po prostu jest bardzo nieśmiała w stosunku do obcych.
- Rozumiem- skłamał Lee
Cho uścisnął mu dłoń, ponownie przyklejając do twarzy uśmiech i obiecując sobie, że jeśli to nic ważnego, to będzie musiał Marię ukarać za przerywanie ich rozmowy.
- Pan wybaczy, obowiązki wzywają.
- Oczywiście- pokiwał głową Min
- Do zobaczenia w restauracji. Nie przepuszczę panu tego wina- zaśmiał się szlachcic, znikając w swej posiadłości.
 

4 komentarze:

  1. ... nie wiem co napisać XD oczywiście podoba mi się ten rozdział ^^ jak zresztą inne XDD
    Unnie pisz to częściej bo ty wiesz że ja na coś czekam i nie mogę się doczekać już jak to nastąpi *w*

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity rozdział. Wciągnął mnie już od pierwszej linijki i to wcale nie chodzi tylko o to, że było dużó dialogów pomiędzy Kyuhyun'em a Sungminem. Po prostu sympatycznie się czyta także opisy i rozterki Lee. Nie poddawaj się i nie ustawaj w dodawaniu kolejnych rozdziałów. Ze swojej strony mogę co najwyzej przeprosić, że tak rzadko i tak lakonicznie tworzę dla Ciebie komentarze z opiniami na temat tego co piszesz. Wiedz jednak, że bardzo cenię Twój styl pisania i sposób postrzegania Twoich postaci.
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę wytrwałości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogę napisać po raz setny jak bardzo to kocham i ubóstwiam ? Eee tam i tak napiszę ;-) Po prostu wszystko w tym opowiadaniu dla mnie jest perfekcyjne, rozwój akcji, bohaterowie, i ta szczypta napięcia co będzie dalej :-) Chyba nie ma drugiego opowiadania, na które aż tak bym czekała ;-)
    VisaMin
    Ps: Mówią że ten świat jest strasznie mały więc może kiedyś się spotkamy, kto wie może nawet już spotkałyśmy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Yay dotarłam do aktualnego rozdziału ^^ Teraz jak nic tylko czekać na kolejne! Hawiting Chizuru Unnie <3

    OdpowiedzUsuń