Nigdy. Więcej. Czegoś. Takiego xd
Ci z Was, którzy obserwują mnie na Twitterze, przez ostatni miesiąc mieli
(nie)przyjemność wysłuchiwać/czytać/niepotrzebne skreślić moich marudzeń, jak to
pewien fanfick mnie denerwuje. Tak, miesiąc z tym czymś walczyłam! Się drań poddać nie chciał TT.TT
One shot powstał na prośbę Fanki, która bardzo, ale to bardzo chciała KyuHyuka.
Ja właściwie z miejsca wpadłam na pomysł, żeby przerobić mit grecki. Pomyślałam, że będzie mi się
lepiej pisało, jak na chwilę zmienię styl na potencjalnie prostszy. Ugh, nic z tych rzeczy, było mi strasznie ciężko Q.Q
Dlatego tym bardziej się cieszę, że w końcu go skończyłam xDD
Mam nadzieję, że mimo bóli, w towarzystwie których "Mit" powstał, ficzek będzie się Wam, a w szczególności Tobie, Fanko, dobrze czytało. No i że się spodoba. Wyszedł długi jak na mnie, więc jestem zadowolona xD
Tytuł: Mit
Pairing: KyuHyuk (Kyuhyun x Eunhyuk- Super Junior)
Gatunek: AU (tak myślę, nie znam się xD), fantasy
Beta: Tak (moja becia jest obecnie zombie, gdyż uznała, że umarła co najmniej trzy razy, jak to czytała. Czy to czyni z niej potrójne zombie? O.o)
* * *
Istnieje wiele historii, traktujących o powstaniu świata,
począwszy od teorii Wielkiego Wybuchu po opowieść o Wszechmocnym Bogu, który za
pomocą Słowa z niczego stworzył nasz świat. Jeśli mam być szczera, to powiem
Ci, szczęśliwy znalazco tej kroniki, że jest jeszcze jedna legenda,
najbardziej, moim nieskromnym zdaniem, prawdopodobna. Jestem pewna, że ją
znasz. A przynajmniej jej oficjalną wersję, udostępnioną ogółowi
zamieszkujących Ziemię śmiertelników.
Czytając o greckiej mitologii, natknąłeś się bez wątpienia
na opowieść o Chaosie, z którego wyłonili się pierwsi bogowie, Uranos i Gaja.
Cóż, do Chaosu wszystko się zgadza. Potem pełni pychy Grecy postanowili na nowo
napisać tę historię, modyfikując ją dla własnych potrzeb. Oryginalną jej wersję
zaraz Ci opowiem, lecz, Drogi Czytelniku- jeśli pragniesz nadal tkwić w błogiej
nieświadomości i wygodnej ciemnocie- proszę, odłóż, wyrzuć tę kronikę, niech
ktoś inny pozna legendy w niej spisane. Jeżeli jednak pragniesz rozświetlić
mrok niewiedzy, czytaj dalej. Proszę jednak abyś mnie potem nie obwiniał-
jestem tylko kobietą, która postanowiła dociec prawdy i która sukcesywnie ją tu
spisywała, ignorując nasilający się ból dłoni. Ta książka jest dla mnie jak
potomstwo, którego nigdy nie miałam, więc proszę, uszanuj to. Cokolwiek się z
Tobą i Twoim światopoglądem później stanie, pamiętaj, że w pewnym momencie
rodzice przestają odpowiadać za swoje dzieci.
Ah, zdecydowałeś się. Dobrze. Pozwól więc, że opowiem Ci
prawdziwą, nieco kontrowersyjną, historię powstania świata i tego, co działo
się później.
Jak już wiesz, na samym początku istniał Chaos. Nie wiadomo
dokładnie, czym był naprawdę, jednak ja lubię o nim myśleć jak o kłębowisku
uczuć, nieuporządkowanym strumieniu pragnień i zalążku wszystkiego, co nas
obecnie otacza. Mówi się, że w Chaosie znajdowały się istoty, które postanowiły
wydostać się na zewnątrz. Wypowiedziały swe intencje i wtedy Chaos nagle
rozpadł się. Tak powstały Księga Rodzaju a przy okazji także teoria wielkiego
wybuchu. Szczątki Chaosu stworzyły nasz świat a w miejscu eksplozji stały
cztery byty, które do niej doprowadziły. A imiona ich brzmiały Leeteuk, Kangin,
Hangeng oraz Heechul. Na początku współpracowali, razem kształtując Ziemię i
przygotowując ją na przybycie innych istot, jednak nie trwało to długo. Wkrótce
pary zaczęły się spierać o podległe im tereny. Wojowniczy Kangin nie chciał
oddać niesfornemu Heechulowi Śródziemia i Azji Zachodniej, samemu żądając Azji
Wschodniej i Afryki. Na szczęście za ich plecami nieco bardziej skorzy do ugody
Leeteuk i Hangeng zawarli umowę, dzięki której powstrzymali rozlew krwi między
ich partnerami. Kangin i Leeteuk otrzymali obydwie Ameryki, Afrykę i trzy
czwarte terenów dzisiejszej Europy. Resztą tego kontynentu władać mieli Hangeng
i Heechul, którzy w swych rękach posiedli także całą Azję i Australię.
Zapanował pokój, choć konflikt cały czas wisiał w powietrzu.
Obydwie pary doczekały się potomstwa w postaci synów.
Prawdopodobnie w tym momencie, szczęśliwy Znalazco mej
kroniki, powracasz wzrokiem do poprzednich linijek, usilnie poszukując wzmianki
o jakiejkolwiek kobiecie. Niestety, czeka Cię rozczarowanie, bowiem wszyscy
czterej bogowie byli mężczyznami. Jak, spytasz, jak w takim razie mogli mieć
dzieci? Odpowiedź jest prosta- w końcu to bóstwa, dla nich nie istnieje
„niemożliwe”.
Synowie Kangina i Leeteuka zwali się Yesung i Eunhyuk.
Starszy, Yesung, dzierżył władzę nad niebem i płynącymi po nim chmurami. Był on
specyficzną osobą, roztaczał wokół siebie nieco niepokojącą aurę, przez co
sprawiał wrażenie niedostępnego, choć rzeczywistość miała się zupełnie inaczej.
Jego młodszy brat, Eunhyuk, na pierwszy rzut oka stanowił całkowite
przeciwieństwo Yesunga. Radosny, wiecznie uśmiechnięty, wręcz tryskający
pozytywną energią. Wziął w opiekę zwierzęta, jednak szczególną miłością
obdarzył hasające po drzewach małpy. Mówi się, że po pewnym czasie niektóre z
nich, chcąc naśladować boga, zeszły z drzew i zaczęły chodzić wyprostowane.
Eunhyuk chętnie im pomagał. Uczył je, jak budować schronienie, polować,
rozpalać ogień. W ten sposób narodziła się ludzkość, która w krótkim czasie
zasiedliła niemal całą Ziemię. Leeteuk był z syna bardzo dumny.
Druga para pierwszych bogów również doczekała się dwóch
męskich potomków. Starszy miał na imię Ryeowook . Zachęcany przez Hangenga, z
zapałem zgłębiał tajniki powstawania wybornych potraw a kiedy na ziemiach jego
rodziny zamieszkali ludzie, chętnie dzielił się z nimi swoimi przepisami.
Ryeowook był bardzo przez ludzkość lubiany, także ze względu na swoje miło
usposobienie.
Młodszy syn nie należał do zbytnio uprzejmych osób, jak jego
brat. Kyuhyun, bo tak brzmiało jego imię, odziedziczył charakter po Heechulu,
szybko stając się jego ulubieńcem. Uwielbiał psoty. Wszędzie było go pełno,
biegał od jednej osoby do drugiej, zaśmiewając się z ich sfrustrowanych min.
Bywał nieprzyjemny i wredny, bardzo rzadko jednak dokuczał młodszym od siebie.
Często zakradał się do ludzkich wiosek, ucząc dzieci wymyślonych przez siebie
zabaw. Tak, gry były wielką pasją Kyuhyuna, z którą ten radośnie obnosił się wszędzie
dookoła.
Wbrew pozorom posiadał także delikatniejszą stronę.
Uwielbiał jeździć konno, czuć pęd, targający ciemnymi kosmykami jego włosów
wiatr, ubóstwiał wolność, jaką mu to dawało. Miał jednego wierzchowca, któremu
ufał bezgranicznie ze względu na jego inteligencję, oddanie i siłę.
A koń zwał się Siwon.
Tamtego dnia wspólnie przemierzali leśne ostępy na granicy
królestw boskich par. Kyuhyun często się tam zapuszczał, nierzadko wkraczając
na teren Kangina i Leeteuka, choć nie powinien. Chłopak kochał łamać zasady.
Ukochany syn Heechula zsiadł powoli ze swego wierzchowca,
podziwiając otaczającą go puszczę. Uśmiechnął się lekko. Uwielbiał takie
miejsca, ponieważ przebywając sam na sam z naturą (oraz koniem, który zdawał
się doskonale rozumieć swego pana) mógł wreszcie odetchnąć od monotonii życia
codziennego. W tamtym momencie wyjątkowo potrzebował chwili wytchnienia. W
ciągu paru poprzednich dni zdążył narazić się ponad połowie dworu, który, o
dziwo, tym razem nie był zbyt skłonny by wybaczyć młodemu księciu, co tego
niezmiernie denerwowało. To było dla niego niepojęte, gdyż zwykle zapominali o
wszystkim w ciągu doby.
Właśnie schodził z łagodnego pagórka, chcąc położyć się pod
swoim ulubionym drzewem, gdy dostrzegł jakiś ruch wśród gałęzi. Przykucnął szybko,
chowając się w kępie paproci. Odczekawszy chwilę, wychylił się ostrożnie,
jednocześnie spoglądając na swój dąb.
Liście poruszały się gwałtownie, zupełnie jakby coś
szamotało się pomiędzy gałęziami. Nagle jedna z nich złamała się i runęła na
ziemię, pociągając za sobą miotające się stworzenia.
Młody bóg wyprostował się, widząc ludzką sylwetkę, próbującą
desperacko złapać oddech. Nie zastanawiając się długo, ruszył na pomoc
tajemniczemu osobnikowi. Mimo wszystko lubił ludzi i ostatnim, czego chciał,
było to by jednemu z nich stała się krzywda w jego obecności.
Pomiędzy szczątkami połamanej gałęzi dostrzegł ciemnowłosego
chłopaka, skulonego w dość nienaturalny sposób. Kyuhyun pochylił się i
dotykając lekko jego ramienia, zapytał:
- Nic ci nie jest?
- Nie, nie, nic mi nie…- tajemniczy osobnik zamarł, gdy jego
wzrok spoczął na Kyuhyunie. Dotychczasowy uśmiech spełzł z jego twarzy a i sam
syn Heechula odsunął się od niego, gdy spojrzeli sobie w oczy
To nie był człowiek.
Musisz wiedzieć, drogi Czytelniku, że ludzkie oczy są dla
bogów niczym otwarta księga- przejrzyste, dzięki czemu intencje są łatwe do
rozszyfrowania. Boskie oczy są bystre i nieprzeniknione- patrząc w nie byłbyś
skołowany, zagubiony a tajemniczy błysk ich tęczówek spowodowałby mieszaninę
niesamowitych, czasami nawet przerażających, uczuć.
- Bóg- stwierdził Kyuhyun, odsuwając się powoli
- Ty też- odparł ciemnowłosy, przyglądając mu się bacznie
- Kim jesteś?
- Eunhyuk. A…
- Ha!- Przerwał mu Kyu nagłym okrzykiem- Jesteś tym świrem
od małp!
- Świrem?- małpi bóg odtrącił wyciągnięty w jego stronę w
oskarżającym geście palec- A ty kim jesteś, żeby mnie obrażać?- Chciał wiedzieć
- Kyuhyun- chłopak jedynie wzruszył ramionami lekceważąco
- Yah! To ty!
- No ja.
- To ty!- Powtórzył z dziwną miną Eunhyuk
- No mówię, że ja.
- Yah! Naucz moją małpę żonglować!
- Słucham?- Zdziwił się Kyuhyun
Ciemnowłosemu opadły ręce.
- Od miesiąca próbuję nauczyć Fankę żonglować- westchnął,
wskazując na bawiącą się za jego plecami słodziutką małpkę, która spowodowała
wcześniejszy upadek z drzewa- ale dalej jej nie wychodzi.
- Skąd wiesz, że ja dam radę?
- Nauczyłeś sroki kraść biżuterię. Z małpą sobie nie
poradzisz?
Kyuhyun zamyślił się. W końcu wzruszył ramionami.
- Niech będzie- uśmiechnął się chytrze- A co ja będę z tego
miał?
Eunhyuk spoważniał.
- Nie wydam cię mojej rodzinie. Nie powiem im, jak często
syn Heechula przekracza nasze granice.
- Wiedziałeś?- Spytał zaskoczony Kyu
- Oczywiście. Ten teren jest pod moja jurysdykcją- Hyuk
wypiął dumnie pierś
- Yh… Zboczeniec!- syn Heenima wzdrygnął się teatralnie
- Co…?
- Podglądałeś mnie! Przyznaj się, perwersie!
- Ja nie…- zaczął Eunhyuk, po czym roześmiał się, rozbawiony
Radosny śmiech dwóch bogów wypełnił polanę a roślinność
zadrżała w ekstazie, na swój sposób oddając wyczute w pobliżu szczęście.
Rozmawiali, dopóki słońce nie dotknęło horyzontu, stopniowo
się za nim chowając. Pożegnali się wtedy, składając sobie przedtem obietnicę
ponownego spotkania. Mówi się, że młodsi synowie skłóconych boskich rodów
poczuli do siebie sympatię już w momencie, gdy Kyuhyun zaproponował Eunhyukowi
pomoc. Faktem jest natomiast to, iż żaden z nich nie chciał owej znajomości
zrywać. Wręcz przeciwnie- podświadomie dążyli do zacieśnienia więzów.
Tak też się stało.
Spotykali się co tydzień, zawsze w tym samym miejscu i o tej
samej porze. Pierwsze sześć spotkań minęło im na uczeniu Fanki sztuki
żonglowania. Małpka była inteligentna lecz szybko się rozpraszała. A mówiąc
dokładniej, od wykonywanej czynności odciągała ją obecność Eunhyuka. Była do
tego stopnia zapatrzona w swego boga, że już nic innego nie miało dla niej
znaczenia.
- Zakochała się- zaśmiał się Kyuhyun, gdy któregoś razu
Fanka skoczyła Eunhyukowi na ramię i przytuliła pyszczek do jego policzka
- Po prostu się przywiązała- odparł spokojnie małpi bóg-
Większość zwierząt, które wychowałem od małego, tak się zachowują.
- Wychowałeś ją?
- Jej matka zmarła krótko po porodzie. Nie mogłem jej
zostawić samej.
Kyuhyun uśmiechnął się łagodnie na te słowa.
- To miłe.
- Rób tak częściej- powiedział nagle Eunhyuk, rzucając mu
łagodne spojrzenie
Syn Heechula zamrugał parokrotnie, szczerze zaskoczony.
- Ale co?
- Uśmiechaj się. Ale nie tak chytrze, jak masz w zwyczaju,
tylko jak przed chwilą- oświadczył Hyuk, wzruszając ramionami- Tak ciepło. Taki
uśmiech ci pasuje.
Znasz już na tyle charakter Kyuhyuna, że prawdopodobnie
spodziewasz się z jego strony ciętej riposty. Ta jednak, mój drogi, nigdy nie
nastąpiła, gdyż bóg po prostu przywołał do siebie Fankę by ta ponownie
spróbowała żonglować owocami agrestu. Do końca dnia nie spojrzał Eunhyukowi w
oczy. Nie potrafił, choć sam do końca nie wiedział, dlaczego.
Mimo to bogowie chcieli wiedzieć o sobie coraz to więcej i
więcej, dlatego podczas każdego ze spotkań jeden zadawał drugiemu szereg pytań.
- Zwierzęta są cudowne, takie otwarte i, jakby na to nie
spojrzeć, prawdomówne- powiedział Eunhyuk, gdy podczas piątego spotkanie
Kyuhyun zapytał go, dlaczego tak ukochał zwierzęta. I małpy- Nigdy cię nie
oszukają. Jeśli ci nie ufają, to to pokażą a jeśli cię lubią, to też zakomunikują
to w odpowiedni sposób. Dlaczego małpy, pytasz?- Zachichotał- Są słodkie!
Na szóstym spotkaniu Eunhyuk zainteresował się grami i tym,
dlaczego Kyuhyun uczy ich ludzi.
- Bo życie bez gier byłoby nudne!- odrzekł z powagą Kyu-
Moje na samym początku takie było, więc znam ten ból. Kiedy zobaczyłem ludzi po
raz pierwszy, zrobiło mi się ich żal. Ich życia obracały się tylko wokół pracy
i wychowywania dzieci. Wyglądali na smutnych, więc postanowiłem dać im radość,
pokazać, że mogą się także bawić i to nic złego- na koniec uśmiechnął się tak,
jak kiedyś poradził mu jego nowy przyjaciel
W końcu Fanka nauczyła się żonglować i obydwaj zaczęli się w
duchu zastanawiać, w jaki sposób nakłonić tego drugiego do dalszych spotkań.
Żaden jednak nie zdobył się na odwagę by zapytać o to towarzysza, więc po
prostu rozeszli się w swoje strony, starając się zignorować osobliwe kłucie w
piersi.
Ten dziwny w ich mniemaniu ból skłonił na drugi dzień
Kyuhyuna do powrotu na ich polanę. Jednakże to, co tam zastał, przeszło jego
najśmielsze oczekiwania.
Już z daleka słyszał muzykę, a raczej kakofonię przeróżnych
dźwięków, które razem miały stworzyć swego rodzaju melodię. Syn Heechula
zbliżył się do polany, zatrzymując się nagle na jej skraju.
Najpierw zobaczył szereg różnych zwierząt, takich jak
jelenie, dzięcioły, króliki, małpy i wiele, wiele innych. Sekundę później
dostrzegł coś, co odebrało mu dech w piersiach.
Tańczył. Jego ruchy były płynne, przemyślane, czasami
gwałtowne, jakby toczył bój ze swym najstraszliwszym wrogiem, a chwilami
delikatne, jak gdyby chciał objąć kochanka. Stawiał kroki pewnie i bez wahania.
Jego ciało raz po raz wyginało się niczym odczuwający niesamowitą przyjemność
kot, głaskany z czułością przez swego pana. Na ustach boga widniał szeroki,
radosny uśmiech, na widok którego Kyuhyun musiał oprzeć się o pobliskie drzewo.
Wraz z tym ruchem muzyka ucichła a Eunhyuk zatrzymał się wpół kroku.
- Kyuhyun?- zdziwił się- Co ty tu…
- Nigdy mi nie powiedziałeś, że tańczysz- uciął bóg, powoli
wychodząc z szoku
- Ach… Myślałem, że cię to nie zainteresuje.
- Interesuje. Bardzo- Kyuhyun rzucił mu krótkie, niepewne
spojrzenie- Zatańczysz jeszcze?
I Eunhyuk zatańczył, wkładając w to o wiele więcej serca niż
poprzednio.
Okazja do ponownego spotkania nadarzyła się trzy dni później,
gdy Kyuhyun ostro pokłócił się z Hangengiem. Niemal instynktownie skierował się
pod wspólny dąb, w duchu licząc na obecność boga zwierząt. Tego jednak nigdzie
w pobliżu nie dostrzegł. Usiadł więc pod drzewem i zrobił jedyne, co mogło mu w
tamtym momencie przynieść ulgę.
Zaczął śpiewać. Czyste, perfekcyjne dźwięki opuszczały jego
usta, niosąc ze sobą ciążące mu emocje- ból, złość, niepewność, żal. Mimo to
głos ani razu mu się nie zachwiał. Ciszej, głośniej, wyżej, niżej… Śpiewał
jakby coś rozdzierało jego serce. Wraz z kolejnymi słowami pozbywał się
negatywnej energii, zabijającej go od środka. Drzewa na polanie falowały pod
wpływem jego głosu, gałęzie wiły się w powietrzu jakby w ekstazie a ukryte
dotychczas zwierzęta wychodziły z kryjówek.
W końcu Kyuhyun zamilkł i z ciężkim westchnieniem otworzył
oczy, od razu dostrzegając siedzącego przed nim Eunhyuka.
- Nigdy mi nie mówiłeś, że śpiewasz- sparodiował go bóg małp
- Myślałem, że cię to nie zainteresuje- odparł bez
przekonania Kyuhyun
Eunhyuk spojrzał na niego ciepło.
- Masz cudowny głos, Kyuhyunnie- szepnął subtelnie-
Zaśpiewasz coś dla mnie?
Zaśpiewał a przyroda wokoło i serce syna Leeteuka oszalały.
Od tamtej pory spotykali się częściej. Co trzy lub cztery
dni siadali razem na swojej polanie, rozmawiając o wszystkim i o niczym,
rozbawiając się nawzajem. Głęboko pragnęli wiedzieć o sobie wszystko, być
bliżej… Stać się dla siebie kimś więcej niż zaledwie przyjaciółmi.
Pierwszy barierę nieśmiałości przełamał Eunhyuk.
- Powiem ci coś, dobrze, Kyuhyunnie?
Bóg oderwał wzrok od bawiącej się z nim Fanki.
- Dobrze. Co takiego?- Zdziwił się
- Ale najpierw chciałbym czegoś spróbować… Mogę?- Zawahał
się Hyuk
- Oczywiście, że tak… Auć- skrzywił się, gdy małpka nagle
wskoczyła mu na głowę, wyrywając parę brązowych włosów
Eunhyuk wziął głęboki wdech i powiedział stanowczym tonem:
- Zaśpiewaj najpiękniej, jak umiesz a ja zatańczę najlepiej,
jak potrafię. Wtedy…
Kyuhyun uśmiechnął się delikatnie. Podał Fance banana i
wstał.
- Gotowy?
Zwierzęcy bóg pokiwał głową. Syn Heechula otworzył usta…
Ruchy Eunhyuka jeszcze nigdy nie były tak perfekcyjne.
Chłopak pławił się w głosie Kyuhyuna, który śpiewał jakby od tego zależało jego
życie. Obydwaj wkładali w to swoje dusze i skrywane na dnie serca uczucia,
których przez długi czas się wypierali. Teraz jednak nadszedł czas by się
odsłonić i pozwolić przeznaczeniu się wypełnić.
Tancerz zatrzymał się, dysząc ciężko. Opierając dłonie o
kolana, spojrzał na Kyuhyuna, który masował nadwyrężone gardło. To go poniekąd
ucieszyło- być może emocje, które wyczuł w jego śpiewie, były prawdziwe? I
najważniejsze- czy były skierowane do niego?
-Kyuhyunnie…
Bóg podniósł się z ziemi i ruszył w jego stronę z
nieodgadnionym wyrazem twarzy. Eunhyuk przeszedł wolnym krokiem pod gałęzią, na
której Fanka jadła żółty owoc. Gdy byli już blisko, coś żółtego mignęło mu
przed oczami. Ziemia zaczęła się zbliżać w zastraszającym tempie…
Silne dłonie chwyciły eunhyukowe biodra, starając się
uchronić go przed bolesnym upadkiem.
Eunhyuk zamrugał gwałtownie, starając się zorientować, co
się właśnie stało. Kiedy mu się to udało, zamarł, przerażony.
- Aua…- zajęczał leżący pod nim Kyuhyun- Nic ci nie jest?
- N-nie…- wydukał Hyuk
Kyu spojrzał Eunhyukowi w oczy…
- Kyu, ja…- małpi bóg dotknął opuszkami palców jego policzka
Ręka Kyuhyuna powędrowała w stronę karku Hyuka…
- Hyukkie…- szepnął, zanim zetknął ich wargi w motylim
pocałunku
Całowali się delikatnie, jakby bojąc się odrzucenia ze
strony ukochanego. Badali swoje reakcje, dociekali uczuć, wnikali w swe dusze,
szukając potwierdzenia i zapewnienia, że wszystko będzie dobrze.
Dłonie wędrowały niespiesznie, badając każdy skrawek twarzy
drugiego z bogów, ucząc się na pamięć faktury i miękkości włosów.
Języki stykały się subtelnie, z lubością poznając smak ust
ukochanego.
- Kyuhyunnie… Kocham cię, Kyuhyunnie…
- To dobrze- Kyuhyun trącił nosem ten należący do Eunhyuka-
bo ja ciebie też, Hyukkie.
Syn Heechula przytulił Hyuka do serca, raz po raz
powtarzając te najcudowniejsze słowa.
Coraz ciężej było im się rozstawać. Pożegnania trwały
godzinami. Jeśli byłeś kiedyś zakochany, drogi czytelniku, prawdopodobnie
lepiej niż ktokolwiek zrozumiesz ich uczucia. Ten ból, gdy dwa serca, na stałe
złączone w jedno, muszą się rozstać, nawet na kilka chwil, jest nie do
opisania.
Ich spotkania od czasu pierwszego pocałunku przebiegały
nieco inaczej. Spędzali czas wtuleni w swe ciała, ciesząc się z każdej chwili w
ramionach najdroższego. Składali motyle pocałunki na czołach, skroniach,
policzkach, ustach.
Z czasem zauważyli, iż pragną siebie coraz bardziej.
Zbliżała się zima. Obydwaj bali się nadejścia tej pory roku,
wiedząc, że dopóki śnieg nie stopnieje, nie będą mogli opuścić swoich pałaców.
To oznaczało, iż nie spotkają się przez co najmniej trzy miesiące. Ich serca
krwawiły na samą myśl o rozstaniu.
Kyuhyun nie wiedział, co go podkusiło by w ostatnią noc
jesieni zawędrować pod pamiętny dąb. Może w duchu liczył, że jego miłość
postanowiła zrobić tak samo?
Czy ich uczucie było na tyle silne by wezwać ich na łono
natury w tym samym czasie?
- Hyukkie, co ty…?
- Ja… sam nie wiem. Chciałem cię zobaczyć…
- Ja ciebie też…
Księżyc w pełni wisiał na rozgwieżdżonym nocnym niebie, swym
blaskiem oświetlając dwóch bogów, zrzucających swe szaty. Ich ciała zbliżyły
się do siebie, spragnione dotyku. Usta Hyuka pochłonęły wargi syna Heechula a
języki badały siebie nawzajem podczas ognistego tańca. Eunhyuk całkowicie uległ
Kyuhyunowi, który z pasją wyniósł ich pod samo niebo rozkoszy.
Wraz z nastaniem świtu złożyli na swych ustach ostatni,
czuły pocałunek. Ruszając w stronę domów, starali się zignorować narastające
poczucie niepokoju, rodzące się w ich sercach.
Pierwsze dwa tygodnie nie czuli zupełnie nic, poza zwykłą
tęsknotą. Potem z obydwoma bogami zaczęło się dziać coś dziwnego.
Kyuhyun czuł się, jakby spał po dwie, trzy godziny dziennie.
Oczy same mu się zamykały a koncentracja drastycznie zmalała. Heechul dostrzegł
to i począł pytać syna, co się stało. Tej jednak nie chciał powiedzieć prawdy.
Bał się reakcji rodziny na to, iż bez ich wiedzy połączył się z innym bogiem.
Jego serce wypełniał także strach o ukochanego. On sam dominował, więc to
oznacza, iż Eunhyuk odczuwa wszystko bardziej dotkliwie.
Prawdopodobnie zastanawiasz się, miły znalazco owej kroniki,
co się stało naszym bogom. Otóż musisz wiedzieć, że kiedy bogowie łączyli się w
pary podczas aktu, wiązali się ze sobą do końca swych dni. Potrzebowali swej
obecności, dodawała im ona energii do życia. Jeśli działo się inaczej, po kilku
tygodniach słabli… Aż nie umierali z tęsknoty i wyczerpania.
Proces zaczynał się od boga, który uległ swemu kochankowi.
Jak już wspominałam, Kyuhyun nie chciał niczego mówić
rodzinie. W końcu oficjalnie byli z Leeteukiem i Kanginem skłóceni. Sytuacja
zmieniła się diametralnie, gdy w progach pałacu Hangenga i Heechula stanął sam
Leeteuk.
- Co ty tu robisz?!- Krzyknął rozzłoszczony Heenim
- Gdzie Kyuhyun?- Spytał z paniką w głosie Teuk
- Nie wciągaj w to naszego syna, o cokolwiek ci chodzi!
- Mój syn umiera i twój też!- Wyrzucił z siebie bóg
- Co to ma znaczyć?- chciał wiedzieć Hangeng- Dlaczego
twierdzisz, że nasze dziecko umiera?
- Nie widzisz, jaki jest blady? Nie widzisz, jaki jest
wycieńczony? Nie zauważyłeś, jak często znikał ostatnimi czasy?- Leeteuk
stracił nad sobą panowanie- Dodaj dwa do dwóch, Han!
- Chyba nie twierdzisz, że oni…- wyszeptał przerażony
Heechul
- Złączyli się- potwierdził ojciec Eunhyuka- a teraz
umierają. Obydwaj.
Na boskim dworze zapadła cisza. Rodzice Kyuhyuna nie mogli
uwierzyć w to, co właśnie usłyszeli. W końcu przywołali do siebie syna, który
przysłuchiwał się całej rozmowie z ukrycia, przez wszechogarniający strach nie
mogąc się ruszyć.
- Czy to prawda, synu?
- Tak…- szepnął, po czym spojrzał na nowoprzybyłego-
Leeteuk, co z …
- Jest w fatalnym stanie- powiedział starszy bóg ze łzami w
oczach- Kyuhyun, proszę, wróć ze mną…
Heechul nie zamierzał się na to zgodzić.
- Ty naprawdę uważasz, że mu na to pozwolimy?- zakpił Chul-
Nigdy w życiu!
- Życie twojego ukochanego syna wkrótce się skończy, jeśli
się nie spotkają!- Krzyknął zrozpaczony Leeteuk- Naprawdę chcesz stracić swoje
dziecko?!
- Pojadę- oświadczył Kyuhyun ze stanowczością w głosie-
Pojadę!
- Kyuhyunnie, proszę…
- Muszę, ojcze- młody książę spojrzał na Heechula ze
smutkiem- Kocham go… Nie chcę go stracić.
Chwilę później Kyuhyun wraz z ojcem swego ukochanego
wyruszył do jego pałacu.
Podróż nie trwała długo, lecz syn Heechula odczuł ją bardzo
dotkliwie. Z każdą godziną czuł się coraz bardziej zmęczony. Oczy same mu się
zamykały, mięśnie wiotczały. Gdyby nie pilnujący go Leeteuk, już dawno
straciłby przytomność.
Odzyskał część swych sił, gdy przekroczył próg pałacu
Kangina i Leeteuka, który bezzwłocznie zaprowadził go do swego konającego
syna. Eunhyuk leżał na swym łóżku,
nieprzytomny. Jego skóra była szara, niemalże przezroczysta.
- Długo już tak wygląda?- Spytał ledwie słyszalnym szeptem,
dotykając palcem jego policzka
- Od wczoraj…
Kyuhyun w panice przytknął swe usta do jego warg, czując jak
jego własna energia napływa do ciała kochanka. Nie mógł pozwolić mu umrzeć, za
bardzo go kochał. Całkowicie skupił się na przywróceniu Hyuka do krainy żywych
i wzdrygnął się, zaskoczony, gdy czyjeś dłonie odciągnęły go od ukochanego.
- Wystarczy, Kyuhyunnie- powiedział zaskakująco łagodnym
tonem Kangin- Już wszystko porządku
- To dobrze… Dobrze- uśmiechnął się na widok zarumienionych
policzków Eunhyuka.
Sam chwilę później padł, zemdlony. Leeteuk ułożył go koło
syna na łóżku, przykrywając obydwu. Wymienił z partnerem pełne ulgi spojrzenia,
po czym oboje opuścili komnatę.
Parę godzin później Hyuk otworzył oczy. Spojrzał w bok…
- Kyunnie…?!
Widząc, jak blady jest jego kochanek, natychmiast przycisnął
swoje usta do jego warg, dzieląc się energią życiową z miłością swego życia. Po
chwili poczuł dłonie Kyuhyuna na swoim torsie, odpychające go delikatnie.
- Nie musisz… Mnie nic nie jest- bóg uśmiechnął się słabo
- Ale…
- Nie, Hyukkie- powiedział stanowczo Kyuhyun, sekundę
później dodając łagodnie- Chodź do mnie…
Eunhyuk przylgnął do niego całym ciałem. Kyu odszukał jego
usta i złożył na nich słodki pocałunek.
- Kocham cię, Kyuhyunnie- wyszeptał Hyuk, nie odrywając się
od warg ukochanego
- Ja ciebie też, Hyukkie… Ja ciebie też…
Czy jesteś ciekaw, jak kończy się ta historia?
Cóż, wszystko się wyjaśni, gdy wyjawię Ci, kto się nią ze
mną podzielił.
Miał na imię Donghae i także był bogiem. Urodził się pod
wielkim dębem, wiele wieków później nazwanym Bartkiem, który znajduje się na
terenie dzisiejszej Polski.
Jego rodzice zwali się Kyuhyun i Eunhyuk.
* * *
To coś zajęło mi 10 stron w Wordzie xDD
Ugh, nigdy więcej KyuHyuka. Ten pairing mnie nienawidzi Q.Q
W każdym razie...
Hope you like it ^^
Moje kochane <3 I umarłam ogółem jakieś pięć razy ^^
OdpowiedzUsuń;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;
OdpowiedzUsuńTAK BARDZO CIĘ KOCHAM ;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;
TO NAJPIĘKNIEJSZE CO KIEDYKOLWIEK CZYTAŁAM ;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;
FDSHFSDGFSDJSDURQSAKDAjs;laKDLSAJFKHDSGSAjkhdfgjJGFHDJGKFDHJGKHLJG ;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;
"A koń zwał się Siwon" <=== To każe wyryć sobie na grobie, a co, kto mi zabroni XD Coś czuje, że ten Event to pretekst, aby napisać jak najwięcej o Kyuhyunie ;-) Mam tylko nadzieję, że nie będzie za dużo QMi bo to chyba jedyny paring którego nie jestem w stanie przeczytać (choć obydwu uwielbiam) nawet u autora którego lubię :-D
OdpowiedzUsuńVitaMin
mogę się ładnie ciebie zapytać "co ty, kurcze blade brałaś? a jeśli brałaś to proszę o podzielenie się ze mną!" na początku byłam głęboko przekonana, że to będzie coś zupełnie innego, a tu proszę, totalne zaskoczenie. nie wiem czemu, ale po przeczytaniu zaczęłam się śmiać i mówić "totalna patologia" i inne dziwne rzeczy. super junior jako bogowie i mogą mieć ze sobą dzieci, wiesz jakie ja miałam zdziwienie po tym??? taki leeteuk i heechul w ciąży... (przepraszam, ale jest po 2 w nocy, a ja jeszcze dorwałam się do laptopa, bo nie mogę wytrzymać z komentarzem do rana T_T) w dodatku to kyuhyuk, czyli kolejny dziki pairing, z którym naleśnik spotyka się po raz pierwszy w życiu. ale mimo wszystko ficzek bardzo fajny! poszerzyłam swój zasób informacji, jeśli chodzi o stworzenie świata. :>
OdpowiedzUsuń"A koń zwał się Siwon." wygrało wszystko XD
Chciałam napisać, że ff cudowne ale jednak nie... Nie lubię gdy konkretne osoby są postaciami. Dzięki temu straciłam ochotę na dalsze czytanie.
OdpowiedzUsuńChyba nie do końca zrozumiałam, co masz na myśli ^^" Bo na pierwszy rzut oka to wygląda tak, jakbyś nie lubiła ff z realnymi postaciami jako bohaterami. Przyznaję, że trochę się zdziwiłam, bo dosyć pozytywnie skomentowałaś 5ty rozdział Immortuorum xd Tak więc... Nie rozumiem ^^"
UsuńMimo wszystko dziękuję za wyrażenie opinii :3
Eh, sama mało zrozumiałam co napisałam. Chodzi mi o to, ze nie lubie gdy jakas postać jest taką zwykła osobą, w tym przypadku fanka. Gdyby to był np. Taemin to by było ok ale gdy jest to osoba nie związana z ich otoczeniem no to nie za bardzo... Jeju, nie umiem tego opisać.
Usuń*^* Brak mnie słów Unnie, jak niesamowity był ten fanfik! Rozpłynęłam się w trakcie czytania, naprawdę <3 Szczerze mówiąc, pierwszy raz czytałam cokolwiek z paringiem Kyu x Hyuk więc prawdziwym zaskoczeniem było dla mnie to, jak cudownie można dopasować dwóję tak skrajnych pod względem charakteru osób. Świetnie! Hwaiting Unnie <3
OdpowiedzUsuńJak przyjemnie mi się to czytało. Świetnie opisalas ich relację. To jak wpasowalas ich w bogów i ten świat opisany. Zatopilam się w tym świecie i mogłabym tak dalej i dalej, a tu nagle był koniec. Ciężko mi wyrazić jak pięknie to opisalas <3 Oby tak dalej unnie ^.^
OdpowiedzUsuńNajona , kocham , kocham, kocham! <3
OdpowiedzUsuńMigdały rządziły, ale ta historia stała się obecnie numerem 1!
Wspaniały świat , który stworzyłaś , dał mi właśnie natchnienie...DO NARYSOWANIA KOMIKSU NA PODSTAWIE TEGOŻ OPOWIADANIA!
Czy zgodziłabyś się na to?
Malahim, skarbie, rysuj <3 Rządam tylko wzmianki a la "Story by Chizuru/Najona" or something like this xD
UsuńOczywiście, nie zapomnę o Tobie! Przecież to Twoje dzieło, ja mam zamiar je tylko zilustrować! :D
UsuńA więc przeczytałam tak jak obiecałem.
OdpowiedzUsuńFF jest ciekawie napisane, ma całkiem ciekawą i spójna fabułę.
Ja bym trochę przedłużyła czas trwania akcji ale to moje zboczenie więc zignoruj XD
Ogólnie pomysł z przerobieniem mitu strasznie mi się spodobał ale to że koń Kyu nazywał się Siwon mnie rozwaliło ale ok XD
Jedyne co wyłapałam to gdzie nie gdzie braki kropek w dialogach ale to dość często się zdarza.
Błędów raczej nie zauważyłam jako takich ale ja w tych sprawach nie jestem dobra więc mi nie wierz XD
Jeśli chodzi o estetykę opowiadania- czyli jego wygląda- to mam sporo do zarzucenia w sensie braki akapitów itd. ale to ja mam chyba kolejne zboczenie. Po prostu kiedy tekst jest ładnie wyjustowany i tak dalej lepiej wygląda to i lepiej się czyta ale to nie jest nic co może sprawić że opowiadanie straci na wartości.
Ogólnie mówiąc nie dziwie Ci się że lubisz bardzo to opowiadanie. Jest niezwykle oryginalne i bardzo fajnie napisane. W taki odrobinę zabawny sposób ale także wprawiający w taką lekka tajemniczość, melancholie.. sama nie wiem taki fajny spokój.
FF przyjemne więc oczywiście się dziwie że tak mało komentarzy no ale o tym to pisałyśmy na tt XD
Mam nadzieje ze w jakiś sposób Ci pomogłam :D
Hwaiting!
G.G