niedziela, 1 września 2013

7. Cho Kyuhyun i Ulica Pokątna

Ekhm… xDD
Oddaję w wasze ręce to dziwne coś xD Napisałam te teksty podczas #sassywriting . Jednym z zadań było odwrócenie sytuacji z poprzedniego tekstu. W moim przypadku była to scenka, gdzie Harry Potter ma oprowadzić Kyuhyuna po Pokątnej. Czyli w następnej miniaturze (bo wychodziły mi miniatury, nie one-shoty…) to Kyu miał oprowadzać Pottera xDD Wyszło mi to właśnie tak… Trochę poprawiłam, trochę dopisałam… Daję to razem, bo są powiązane :) Enjoy!

***

Gdyby ktoś go teraz zobaczył, zacząłby się poważnie zastanawiać nad udzieleniem mu pomocy.
Wyglądał niczym zagubiony, bezbronny szczeniaczek, którym trzeba się zaopiekować w trybie natychmiastowym. Jemu by się to nie spodobało, ha- taka osoba prawdopodobnie otrzymałaby przywilej wyczyszczenia podłoża swoją twarzą, co nie byłoby zbyt przyjemne.
Był zły. Zagubiony- też. Ale przede wszystkim zły.
Trafił na Ulicę Pokątną przez ścianę w Dziurawym Kotle. Wyszedł na wybrukowaną drogę, lustrując wzrokiem pobliskie sklepy, wystawy i, przede wszystkim, czarodziei. Ci interesowali go najbardziej. Przez chwilę przyglądał się temu wszystkiemu z podziwem i zainteresowaniem. Nie kryjąc entuzjazmu, wyszedł na środek ulicy, po raz kolejny próbując ogarnąć wszystko wzrokiem. Jednak nie było to możliwe a jego samego szybko zaczęło to wszystko przytłaczać. Był koreańskim idolem. Gwiazdą k-popu, która nagle otrzymała propozycję, by zwiedzić słynną Ulicę Pokątną, Bank Gringotta i (być może, jeśli będzie się dobrze sprawował) sam Hogwart, Szkołę Magii i Czarodziejstwa, o której dotychczas jedynie czytał w serii książek J.K. Rowling. Na dodatek, miał go oprowadzić nie kto inny, jak…
-Pan Kyuhyun Cho?- spytał Harry Potter
-Cho Kyuhyun- poprawił go automatycznie Koreańczyk
- Przepraszam, nie znam zwyczajów, panujących w pana kraju, panie Cho…- tłumaczył się gorliwie angielski czarodziej, który istniał jedynie w powieściach fantasy… a przynajmniej do jakichś piętnastu sekund wstecz
-Nic nie szkodzi, panie Potter- powiedział szybko Kyuhyun, nie chcąc wprawiać swego przewodnika w niepotrzebne zakłopotanie
Czarodziej z błyskawicą na czole odetchnął z ulgą.
-Byłem zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że chcą tu pana przyprowadzić, panie Cho.- oznajmił Potter z nieśmiałym uśmiechem- No wie pan, generalnie nie zapraszamy tu mugoli. Wyjątkami są rodzice…
-Tak, wiem.
Kyuhyun z przyjemnością słuchał historii z życia czarodziejów, ich historii, dziejów. Był, mimo wszystko, człowiekiem ciekawym świata i rozmowa z Harry’m sprawiała mu radość.
Jedna opowieść szczególnie przykuła jego uwagę.
Opowieść, której z ust Pottera nawet nie usłyszał.
- Sam-Wiesz-Kto… Jak to z nim było w rzeczywistości. Harry zatrzymał się przed Bankiem Gringotta i zlustrował Koreańczyka badawczym wzrokiem.
- Po co mnie pytasz, skoro już wszystko wiesz?- powiedział chłodno, po czym odsłonił swoje czoło, ukazując bliznę w kształcie błyskawicy- Takie potwierdzenie ci wystarczy?
Kyuhyun nie odpowiedział.

***

I teraz sytuacja odwrotna… Tu radzę wyłączyć mózg xDD

***

Czekał na niego z zegarkiem w ręku. Spóźniał się. Ewidentnie się spóźniał. W liście od sowy, którą otrzymał z Ministerstwa Magii, było wyraźnie napisane, czarno na białym- 13:00 przy wyjściu z Dziurawego Kotła. 13:00. Teraz była 13:20. No ile można czekać na jakiegoś mugola, no błagam…
13:21. Zaraz go szlag trafi.
13:22. Zaraz coś rozwali.
13:23. Zaraz użyje Avada Kedavra na czyjejś ropusze… Albo szczurze, obojętnie.
13:24. Zaraz…
-Pan Cho? Wnerwiony Cho spojrzał na stojącego przed nim mugola.
Był średniego wzrostu mężczyzną o zielonych oczach, czarnej czuprynie, zatkniętych na nos okrągłych okularach i braku poczucia czasu. Już wiedział, że go nie polubi.
- Cho Kyuhyun.- przedstawił się czarodziej, postanawiając zachować pozory grzeczności- Pan to zapewne Harry Potter?
- Tak, zgadza się, to ja.- pokiwał z entuzjazmem głową, czym pobudził do życia swój o kruczym odcieniu fryz.
-Ekhm… A więc, panie Potter, najpierw przejdziemy się Ulicą Pokątną, żeby pan co nieco ogarnął… znaczy zrozumiał- w ostatniej chwili poprawił swój język. Nie płacą mu za bycie niegrzecznym wobec „klienta”.
„Klient” zaklaskał z uciechy w dłonie.
- Wybornie! Czy wejdziemy do jakiegoś sklepu? Czy mógłbym coś sobie kupić? Czy mugole umieją latać na miotłach? Zawsze chciałem mieć Nimbusa 2001!-paplał mugol Kyuhyuna zalewała krew, ale nie dał po sobie tego poznać. 10 000, pamiętaj, Cho, powtarzał sobie w duchu, żeby się uspokoić. Ogarnij się i po prostu zajmij czymś tego kretyna na najbliższe trzy godziny. Potem ci zapłacą. Na myśl o wypłacie uśmiech sam wpłynął mu na twarz, więc w miarę wiarygodnie mógł się do Pottera zaśmiać.
- Tak, wejdziemy do sklepu. Nie, nie sądzę, żeby mugole umieli latać. Do tego potrzebna jest magia. Jednakże jako eksponat może pan zakupić miotłę…
- A ta blizna na pańskim czole! Czy to jest pamiątka po walce z Czarnym Panem?- piszczał nadpobudliwy człowiek
Miarka się przebrała.
Kyuhyun podszedł do Pottera i teraz dzieliły ich jedynie centymetry. Cho zmrużył groźnie oczęta i uśmiechając się złowieszczo, wysyczał:
-JA jestem Czarnym Panem.

***

2 komentarze:

  1. Haha nie no to jest boskie ! ;)
    Super pomysł z tym miałaś ;] bardzo mi się podoba ^^
    muszę przyznac że twój język i styl pisania są swietne !zazdroszcze xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Okej, mogę powiedzieć tylko jedno... Padłam xDDD O ile początek opowieści (na który, jak zrozumiałam, miałaś odpisać) był dość banalny, o tyle Twoja część już nie. Końcówka mega zaskakująca i tak bardzo pasująca do Kyu! Aż się uśmiechnęłam do monitora, gdy wyobraziłam sobie jego minę, gdy TO mówił :D

    Ale! Żeby za dobrze nie było. Masz latające przecinki, to po pierwsze. Po drugie. Jeśli piszesz dialogi i dajesz kropkę, to po myślniku powinna być duża litera. Po trzecie... Nic więcej nie widzę ;]
    Btw. chyba trzeba będzie kiedyś wykorzystać nasz motyw z tt i wprowadzić go w życie... SuJu w Hogwarcie. To by dopiero było coś! ;D

    OdpowiedzUsuń