Dzisiaj krótko, bo jakoś nie miałam siły pisać.
Szkoła jest jak wampir. Ale tym się różni od wampira, że
wampiry są fajne, a szkoła nie xd
Wena niby jest, czas teraz też się znajduje, w głowie coraz więcej,
ale jakoś tak nie mam motywacji.
Siadam przed kartką/komputerem, napiszę parę zdań i koniec.
Zupełnie jak przy "Micie" xd
No nic.
Rozdział dedykuję Kyu__Yeol, która
jakiś czas temu swoim komentarzem podsunęła mi pomysł i
pozwoliła go wykorzystać.
Zmieniłam tylko rysunek na zdjęcie :3
Mam nadzieję, że będzie się Wam podobało.
Bo mnie osobiście ten rozdział się nie podoba xd
Tak, wracamy do trybu marudzącej Chizuru x.x
Enjoy... Chyba.
~*~
Punkt 2- Ogarnij feelsy i nie zachowuj się jak napalona fanka!
- Donghae…
- Co mu jest?
- Cholera wie. Ale siedzi, jakby był naćpany czy coś…
- Kyuhyun…?
- Na mnie się nie patrzcie.
- Fakt, to nie jego wina.
- A czyja?
- Musisz się głupio pytać?
- A, no racja…
Donghae siedział na kocu rozłożonym pod masywnym drzewem, o
którego korę opierał swoje plecy, wpatrując się w latające po błękitnym niebie
stworzonka. Praktycznie nie mrugał, z uchylonymi niczym wyjęta z wody ryba
ustami obserwując przedziwne zjawisko. Przedziwne, ale jakże piękne. Cudowne.
Śliczne. A czy prawdziwe, to już go nie obchodziło. Było ładne i tyle.
Hyukjae pochylił się nad przyjacielem z troską w oczach.
Czyżby Hae jeszcze bardziej zidiociał przez miłość do Heechula? Nie chciał
tego. Lubił, kiedy Donghae był kretynem, ale wszystko ma swoje granice!
Hyuk uniósł ręce i potrząsnął mocno kumplem.
- HAAAEEE! WSZYSTKO OKEEEEJ?!- Wrzeszczał jak do kompletnego
debila
Hae podniósł nieprzytomny wzrok na jego twarz i wymamrotał:
- Patatajają na tęczy…
Siedzący nieopodal Sungmin i Jongwoon wymienili zdziwione
spojrzenia.
- Co patataja?- Spytał ten drugi
- No…- zamyślił się rybi pyszczek- jednorożce. Na tęczy Nyan
Cata.
- Ty na pewno nic mu nie dałeś?- Min odwrócił się do
Kyuhyuna, który podniósł ręce w obronnym geście
- Ja nie jestem dilerem, mówiłem już!- Powiedział, ale
poddał się, słysząc uwagę, że oni i wydział narkotykowy i tak wiedzą swoje
Donghae zaczął kiwać się na boki, nadal patrząc w niebo,
wydając przy tym dźwięki przywodzące na myśl gaworzenie małego dziecka. Reszta
przyjaciół wpatrywała się w niego, zaniepokojona, zastanawiając się, jak mu
pomóc.
Sungmin wstał z zajmowanego dotychczas miejsca i podszedł do
rozmarzonego kolegi. Kucnąwszy, objął dłońmi jego twarz i wolno i wyraźnie
powiedział:
- Donghae. Tu nie ma ani Nyan Cata, ani jednorożców.
Hae spojrzał na niego, zdziwiony.
- Ale one patatajają- jęknął cicho- O tam- wskazał na jakiś
punkt na niebie
- Nie, Haeś- odrzekł Min, głaszcząc go lekko po policzku-
One patatajają tylko w twojej głowie.
- Tylko?
- Tak.
- Nie ma ich tu?
- Nie ma.
- To dlaczego…- stęknął Donghae
- Co się wczoraj stało?- Zapytał Yesung, siadając bliżej- Po
tym, jak wyszliśmy?
Hae oblał się lekkim rumieńcem i odwrócił wzrok. Przyjaciele
wymienili dziwne spojrzenia. Coś musiało być na rzeczy!
Chłopak zaczął bawić się skrawkiem swojej koszulki, nadal
unikając patrzenia na kolegów. Jakoś tak się wstydził… No bo jak można mówić o
takich rzeczach, to chyba niepoprawne… I Donghae tak nie umiał! Dlatego
odwracał głowę za każdym razem, gdy któryś z jego kumpli próbował chwycić go za
brodę, zmuszając do kontaktu wzrokowego.
Poddał się dopiero wtedy, gdy Hyukjae złapał go obydwiema
dłońmi za głowę, mocno ją przytrzymując. Chłopak zakwilił cicho, patrząc na
przyjaciela ze łzami w oczach.
- Hyukkie, noo~
- Co się stało, Donghae?- Drążył starszy
Hae zacisnął usta w geście protestu, uparcie wpatrując się w
znajdujący się stanowczo za blisko nos Hyuka, przez co młodszemu zrobił się
zez.
- Mów.
- Nie- mruknął Donghae
- Ale już.
- Ugryź się.
- Zaraz ugryzę ciebie, jeśli mi nie powiesz!- Zagroził
Hyukjae, zbliżając się jeszcze bardziej do jego nosa
Hae zaczął drzeć się jak wariat, wymachując na wszystkie
strony rękoma. Starszy Lee odsunął się gwałtownie, puszczając przyjaciela, by
uniknąć ciosu. Do spanikowanego chłopaka dyskretnie podszedł Jongwoon. Położył
mu dłonie na ramionach i szepnął do ucha:
- Uspokój się, co pomyśli Heechul, jak cię zobaczy?
Donghae zamarł i zaczął rozglądać się wokoło, szukając
wzrokiem swej sympatii. Gdy jej nie znalazł, spojrzał na przyjaciół i ponownie
się zarumienił, tym razem ze wstydu, że tak zareagował. Prawie dorosły człowiek
tak nie robi! Ale czy Donghae kiedykolwiek dorośnie…?
- Uspokoiłeś się?
Chłopak spuścił wzrok na swoje dłonie. Było mu przykro.
- Przepraszam- szepnął, na co Sungmin pogłaskał go po głowie
- Nic się nie stało- powiedział wyrozumiale- ale powiedz
nam, co się wczoraj stało, może będziemy umieli jakoś pomóc.
I Donghae opowiedział, jak to poprzedniego dnia walił głową
w ścianę tak długo, aż się zranił i jak Heenim się nim zajął, gdy zobaczył krew
na jego czole. Chłopak zrobił się czerwony jak burak, gdy wspominał tamte
minuty w jego łazience i zaczął się jąkać, kiedy przypomniał sobie o tym, jak
Hee zaprowadził go potem do łóżka i siedział przy nim, dopóki ten nie zasnął.
- No to ci się nie dziwię, że teraz taki nieogarnięty jesteś-
roześmiał się Min
- On zawsze jest nieogarnięty- zauważył Hyukjae
- Ale dzisiaj bardziej.
- Łee- jęknął rozczarowany Kyu- a ja myślałem, że go
zgwałcił, a to tylko to…
Yesung wymierzył mu bolesnego plaskacza w potylicę.
- Ała! Za co to?!- Wściekł się najmłodszy
- Uspokój się, zboczeńcu jeden!- Warknął Sungmin
- To Donghae się tutaj zachowuje jak napalona fanka, nie ja-
uznał Cho, rozmasowując bolące miejsce
Min przymierzył się do kolejnego ciosu, Jongwoon strzelił face
palma a Hyuk rechotał w najlepsze, tarzając się po trawie, podczas gdy twarz
Donhae stała się, o ile to możliwe, jeszcze bardziej czerwona.
- N-nie zachowuję siię jak na-na-napalona fanka!- Wystękał
chłopak, miętosząc dół koszulki z nerwów
- Spiekłeś buraka, Hae!- Śmiał się Hyukjae- Nawet nie próbuj
nam wmówić, że na niego nie lecisz!
Donghae podciągnął kolana do piersi i oparł na nich brodę.
Spojrzał smutnym wzrokiem w przestrzeń. Oczywiście, że Heechul mu się podobał,
co to za głupia uwaga…
Yesung westchnął ciężko. Lubił Hae, więc postanowił mu jakoś
pomóc. Na pierwszy rzut oka widać było, że chłopak tęskni za obiektem swych
westchnień i chciałby go zobaczyć, chociażby z daleka. Ale Heechul został na
dzisiejsze popołudnie porwany na zakupy przez Zhou Miego i w tym momencie jest
przetrzymywany w jednej z licznych galerii handlowych, nie będąc w stanie
uciec, biedny.
Zastanawiając się, co zrobić, by chłopak przed nim poczuł
się lepiej, wędrował wzrokiem po okolicy, mając nadzieję, że jakiś pomysł
spłynie na niego niczym wena na artystę.
Nagle spojrzał w stronę Kyuhyuna, nad którym obecnie znęcał
się Min.
- Kyuhyun- zawołał go Yesung, na co chłopak odepchnął
swojego sadystycznego hyunga
- Co?
- Nie masz czegoś na to?- Jongwoon wskazał na przybitego Hae
Cho potarł palcami brodę, głęboko się zastanawiając, po czym
z głośnym okrzykiem, mającym wyrażać triumf na skalę światową, złapał swój
plecak i zaczął w nim grzebać, szukając czegoś.
Reszta przyjaciół, wyłączając Donghae, który nadal rozpaczał
w duchu z powodu nieobecności swej miłości, z ciekawością przyglądała się najmłodszemu
koledze. Ciekawe, co ten gnojek znowu wymyślił, zastanawiał się władca żółwi.
Po chwili Kyuhyun wyprostował się z mina poważnego
biznesmana i wręczył Hae sporych rozmiarów pakunek.
Donghae podniósł wzrok i zaczął odwijać tajemniczy
przedmiot, który okazał się być…
- Masz, fapaj.
…zdjęciem półnagiego Heechula w antyramie.
Chłopcy, zajęci dręczeniem i biciem ich biednego maknae, nie
zauważyli cienkiej strużki krwi, wolno spływającej z nosa Donghae.