Well...
Powiadamiając pewne osoby, że piszę EunHae, działałam w pewien sposób na swoją zgubę.
Nie planowałam wrzucać akurat tego ^^"
To nie tak, że nie zaczęłam czegoś nowego, ale tak ciężko się pisze z otwartym
Super Show 4 z Szanghaju Q.Q
Po prostu nie mogłam.
Ale obiecałam TT.TT
Napisałam to podczas ostatniego #sassywriting, więc jest... dziwne.
Otóż organizatorka, szanowna moja szefowa DJ Burakku, wylosowała
kategorie: złodziej-policjant, umowa, różowa sukienka, talk show, na co
cała reszta uczestniczek zaczęła wypisywać na konferencji
wielokropki i "co?!" ^^ Z tego miejsca pozdrawiam koleżanki po fachu xDD
Jest krótkie, bo znowu zaczyna męczyć mnie migrena, więc poprawiłam tylko
małe litery i powtórzenia, które zauważyłam w jakieś półtorej minuty.
Tamto EunHae, które obecnie ma pół strony, na pewno zostanie napisane i wrzucone ^^
Enjoy...
***
No chyba nie…
Był złodziejem. Wiedział o tym, był tego świadomy jak faktu,
iż żyje, oddycha i się wydala… No, może z tym ostatnim przesadził, ale to
prawda. Był paskudnym, przebrzydłym złodziejaszkiem, który skroił kaburę
policjantowi na służbie pod sklepem całodobowym.
Nie, żeby jakoś specjalnie marzył o tej broni. Po prostu
sobie wisiała przy pasie funkcjonariusza, prosząc się o zabranie jej. Niemalże
słyszał, jak wołała „WEŹ MNIE OD TEGO KRETYNA, ON NAWET NIE UMIE ZE MNIE
STRZELAĆ!”. Może to źle świadczy o jego psychice i moralności, ale posłuchał
przedmiotu lśniącego świeżo wypastowaną skórą a pod nią przenikliwą czernią
nowiutkiej broni…
A teraz siedział tu, w tym talk-show’ie, Bóg jeden wie, po
co i starał się nie popuścić w majtki. Dlaczego? Gdyż obok niego siedział
wspomniany już wcześniej policjant, obecnie mierzący złodzieja morderczym
wzrokiem. Chłopak bał się, chociaż był świadomy, że w programie facet nie ma
prawa go tknąć nawet koniuszkiem swojego palca, wyrastającego ze smukłej dłoni…
Takiej białej, niczym śnieg…
OGARNIJ SIĘ, HYUKJAE!, pomyślał, wymierzając sobie mentalny
policzek.
Tymczasem prowadzący zdradził im cel dzisiejszego spotkania.
- Pojednanie, moi drodzy!- Na widowni rozległy się brawa-
ten oto Hyukjae… będę mówić wam obydwu po imieniu, dobrze?... Ukradł ostatnio
kaburę obecnemu tu funkcjonariuszowi, Donghae. Pan policjant zgodził się nie
wnosić zarzutów pod jednym warunkiem.
-Jakim?- spytał Hyukjae, zerkając na złego policjanta z
ukosa
Donghae odchrząknął.
- Przechowasz dla mnie pewien skarb rodzinny. – powiedział
cicho
-Jaki?
-Ekhm… różową sukienkę mojej świętej pamięci babci-
wyszeptał do złodzieja
-Różową suk…?!- ręka policjanta szybko zatkała niewyparzone
złodziejskie usta
-Tak, ale to tajemnica!- wycedził
- Serio? Mówisz, że coś jest tajemnicą w talk showie?-
roześmiał się Hyuk
- Tak, ponieważ połowę widowni stanowią moi koledzy z pracy.
-A druga połowa?
- Rodzina babci…
- Kurde… Zgoda. Ale nie wnoś zarzutów!
- Zrobione.
***
Aha, coś mi jeszcze wpadło do głowy xDD
Jak to na szybko korygowałam (...) to pomyślałam sobie, że można by to nawet kontynuować...
Jak myślicie? Mam trochę pociągnąć historię?
I jeszcze jedno.
Częstotliwość dodawanych notek zależy w dużej mierze od was!
Chyba nie muszę tłumaczyć, co mam na myśli komentarze :3