czwartek, 3 lipca 2014

Na zawsze razem

Hey! 
W końcu są wakacje! :D
Na początek przepraszam za tak długie milczenie, ale zdecydowanie potrzebowałam chwili przerwy.
Teraz jednak mamy wolne i czuję, że wróciła mi wena, więc postaram się więcej pisać ^^
Dziś powracam do was z moim pierwszym opowiadaniem o EXO- HunHanem! <3
Szok, nie? Tym razem nie Juniorzy! xDD
Tak, poszerzam horyzonty. Za jakiś czas powinnam napisać też coś z BTS.
Uh, padam, zmęczona jestem x.x 
Enjoy~!
UWAGA: Moja beta nie widziała tego jeszcze na oczy xD 

~* * *~ 


Czy można kogoś kochać za bardzo?
Tak bardzo, że nawet gdy odejdzie, w dalszym ciągu przy tobie pozostanie?



- Luhan, wszystko w porządku?
- Przecież widać, że nic z nim nie jest w porządku, Yixing.
- Wypadało zapytać, mimo wszystko…
- „Mimo wszystko”? Zhang, do jasnej cholery, skończ pierdolić!
- Słucham? Co to niby ma znaczyć, Jongin?
- Powiedziałeś to tak, jakby zupełnie nic się nie stało, a on kurwa stracił wszystko!
- Ja wcale nie…
- Zamknijcie się obydwaj! Natychmiast!- Warknął Minseok, ucinając bezsensowną sprzeczkę przyjaciół, po czym spojrzał z troską na chłopaka będącego przedmiotem dyskusji. Kucnął przed nim i kładąc ostrożnie dłoń na jego udzie, powiedział delikatnie- Lulu…
Luhan siedział zgarbiony na plastikowym niebieskim krześle, jednym z wielu ustawionych w równym rzędzie pod chorobliwie wręcz białą ścianą. Od dłuższego czasu nie zwracał uwagi już na nic- na bolące plecy, niewygodne siedzenie czy kłócących się towarzyszy. Wszystko działo się jakby obok niego, nie mając wpływu na jego osobę. Xiao miał wrażenie, jakby świat wokół niego przestał istnieć, zniknął, rozpłynął się, pozostawiając go w nicości i odrętwieniu, uniemożliwiającymi ponowne odczuwanie.
I w rzeczywistości tak się stało. Jego świat już nie miał prawa bytu.
Xiumin uniósł się nieco i z wahaniem chwycił chłopaka pod brodę, zmuszając go do podniesienia głowy. Gdy spojrzał w jego oczy, zamarł z przerażenia, podobnie jak i reszta obecnych.
Oczy Luhana były puste jak u lalki i przyjaciele przez moment czuli się, jakby spoglądali na martwego człowieka, którego dusza już dawno opuściła zimne ciało.
* * *

- Sehun-ah!
Brązowowłosy podniósł wzrok znad książki, spoglądając na swego hyunga, spieszącego w jego stronę z promiennym uśmiechem na ustach. Już miał zamiar go odwzajemnić, gdy dostrzegł w jego prawej dłoni kawałek papieru. Bardzo znajomy kawałek papieru. Z tego powodu postanowił przybrać niewzruszony wyraz twarzy.
- Sehun-ah! – Powtórzył chłopak, lekko zdyszany przystając obok fotela, w którym rozsiadł się jego przyjaciel.
- Coś się stało?- Spytał Oh, ponownie wlepiając wzrok w dzierżoną w dłoniach powieść.
- A i owszem.- Zachichotał Lu.
- Cóz takiego?
- Hm… dostałem list.
- Och?- Młodszy przewrócił stronę, chcąc dokończyć czytany akapit.
- Chcesz wiedzieć, co w nim przeczytałem?
- To list do ciebie, hyung. .- Odparł Hun.- Nie muszę znać jego zawartości. Nawet nie powinienem.
- A ja jestem przekonany, że wiesz, co jest w nim napisane.
- Dlaczego?
- Bo to ty go napisałeś.- Zaśmiał się Chińczyk.
- Masz na to dowody?- Prychnął Oh- Zresztą po co miałbym…
- Też cię kocham, Sehun-ah!
- Nie wiem, o czym mówisz.- Mruknął młodszy, podnosząc wyżej książkę, by zasłonić wpełzający na jego usta uśmiech.
* * *
Drzwi zamknęły się za nimi z cichym trzaskiem, gdy przeszli przez tak dawno nie przekraczany przez Luhana próg. Minseok wpatrywał się w plecy przyjaciela, którego wzrok bezwolnie prześlizgiwał się po ścianach i meblach. Chłopak już prawie nie pamiętał, jak wygląda ich… jego dom.
Wszedł głębiej, chcąc zobaczyć więcej.
Przedpokój, w którym składali sobie delikatne pocałunki, gdy któryś z nich wychodził lub wracał z pracy.
Kuchnia, w której niejednokrotnie urządzali sobie bitwy na jedzenie, uprzednio uznawszy je za niezdatne do spożycia.
Łazienka, w której odbywali wspólne kąpiele, nie szczędząc sobie przy tym pieszczot.
Salon, gdzie zwykli długimi godzinami oglądać dramy, zawinięci w jeden koc tuląc się na wąskiej kanapie.
I wreszcie sypialnia, miejsce do cna przesiąknięte wspomnieniami ich upojnych nocy. Fioletowe ściany już nigdy nie zapomną czułych szeptów,  subtelnych pocałunków, delikatnego acz rozpalającego ogień dotyku, głośnych jęków i krzyków rozkoszy, wydostających się z opuchniętych warg przy każdym spełnieniu.
Luhan zawahał się przez moment, zanim wszedł do ich pokoju. Wszystko wyglądało tak, jak to pozostawił kilka tygodni temu. Niepościelone łóżko, rozgrzebana pościel, do połowy odsłonięte rolety na oknie, koszulka Sehuna przewieszona przez oparcie krzesła. Xiao zupełnie o niej zapomniał, w panice wybiegając z mieszkania, gdy odebrał tamten telefon…
Chińczyk podszedł wolnym krokiem do biurka i dotknął delikatnie czerwony t-shirt, jakby w obawie, iż rozpadnie się pod wpływem kontaktu z jego dłonią.
- Luhan…- Minseok wszedł za przyjacielem do pomieszczenia, obejmując go lekko ramieniem.- Luhan, możesz zostać u mnie. Albo u Junmyeona. Ale naprawdę, Lu, nie zmuszaj się. Nie musisz tu wracać tak szybko, naprawdę nie musisz…
- Chciałem, Seokkie…- Wyszeptał Xiao, zaciskając palce na koszulce.- Chc-ciałem go znowu p-poczuć, j-ja…- Łzy wydostały się z jego przeszklonych oczu, spływając nieprzerwanym strumieniem po bladych policzkach.
Xiumin przyciągnął do siebie przyjaciela, chcąc go pocieszyć, ten jednak wyrwał się z jego ramion, odsuwając się gwałtownie z sehunową koszulką przy piersi.
- Z-zz-zostaw mnie…- Załkał, rzucając się na łóżko.- ZOSTAW!- Krzyknął, czując niepewną dłoń Minseoka na ramieniu.
Chłopak spojrzał z żalem na najlepszego przyjaciela, jednak postanowił wysłuchać jego prośby. Może potrzebuje teraz samotności, pomyślał, zanim opuścił mieszkanie.
Słysząc cichy trzask drzwi frontowych, Luhan wybuchnął spazmatycznym płaczem. Zwinął się w ciasny kłębek, tuląc do serca t-shirt swojego chłopaka. Szlochał głośno w poduszkę, która nadal nim pachniała. Ciągle go czuł, zupełnie jakby młodszy jedynie wyszedł na chwilę, a nie…
- Sehun-aah…- Zawodził Chińczyk, chowając w materiale poszewki zaczerwienioną od łez twarz.- Hunnie… B-błagam… Niech to b-będzie tylko koszmar… Sehunnie… Pro-proszę…  Nie zostawiaj mnie…
* * *
Luhan podłączył słuchawki do telefonu, po chwili delektując się czystymi głosami wokalistek ulubionego girls bandu. Z głośnym westchnieniem opadł na łóżko. Przymknął oczy, chcąc się chwilę zdrzemnąć. To był dla niego bardzo męczący dzień. Mnóstwo papierkowej roboty, bieganie po połowie Seulu, a to wszystko tylko dlatego, że w dalszym ciągu był na okresie próbnym. Jego nowy pracodawca najwyraźniej lubił znęcać się nad nowo zatrudnionymi, bo z tego, co widział, nie był jedyną osobą traktowaną w ten sposób.
Gdy zaczął odpływać w zbawienny niebyt, poczuł, jak materac ugina się pod ciężarem osoby, która najwyraźniej za punkt honoru obrała sobie zakłócić jego odpoczynek.
- Idź sobie- mruknął cicho, nawet nie siląc się na uchylenie choć jednej powieki. Był zbyt wyczerpany.
- Luhan hyung…- Xiao natychmiast otworzył oczy, spoglądając na swego dongsaenga, którego kształtne wargi sekundę temu badały jego skroń.- Jesteś bardzo zmęczony?
- Nie, nie aż tak bardzo.- Zaprzeczył starszy, gwałtownie potrząsając głową.
Sehun zaśmiał się cicho, składając czuły pocałunek na ustach swojego chłopaka. Luhan natychmiast wplótł palce prawej dłoni w miękkie, brązowe kosmyki Oh, oddając pieszczotę.
Po dłuższej chwili Hun oderwał się od Chińczyka i opadł na materac obok niego. Xiao momentalnie przylgnął do jego boku, czując przygarniające go ramiona.
- Śpij, kochanie…- szepnął cicho Sehun, tuląc do siebie Luhana, który po kilku sekundach już spał.
* * *
Przyszli wszyscy ich przyjaciele. Junmyeon, Yifan, Jongdae, Minseok, Jongin, Kyungsoo, Chanyeol, Baekhyun, Yixing, Zitao. Stali razem z nim, w ciszy wspólnie przeżywając żałobę, wsłuchani w słowa księdza i szloch pani Oh, która wraz z mężem stała gdzieś z tyłu, najwyraźniej nie mogąc znieść widoku trumny, skrywającej ciało jej ukochanego syna.
Luhan spojrzał w głęboki, ciemny otwór, mający na zawsze pochłonąć miłość jego życia. Mężczyźni w czarnych garniturach spuszczali w dół przytwierdzoną do lin trumnę, powoli, niespiesznie, nie chcąc wyrządzić nieczującemu już ciału krzywdy.
Ksiądz zakończył modlitwę i odsunął się na bok, pochylając głowę w geście szacunku dla zmarłego. Matka Sehuna drżącą dłonią nabrała w palce odrobinę ziemi, którą następnie rzuciła do grobu. Luhan uczynił to samo, obserwując opadające w ciemność grudki gleby. Reszta przyjaciół powtórzyła symboliczny gest. Po tym grób został zasypany.
Goście zaczęli się rozchodzić. Nikt nie zwracał na niego najmniejszej uwagi poza panią Oh, która przygarnęła go na krótko do piersi, łkając:
- Dziękuję… Dzięki tobie mój synek był szczęśliwy… Luhan-ssi, ta bardzo ci dziękuję…
Po czym odeszła, ciągnięta lekko przez męża w stronę czekającego na nich samochodu.
Tym razem Luhan nie protestował, gdy jeden z przyjaciół przytulił go, chcąc dodać mu otuchy. Sehun był bliski im wszystkim, jednak każdy z nich zdawał sobie sprawę, iż to Chińczyk cierpiał najbardziej.
- Chodźmy stąd- powiedział łagodnie Junmyeon- Luhan, chodźmy…
Xiao pokiwał wolno głową, podążając za przyjaciółmi. Ostatni raz obejrzał się za siebie i zmarszczył lekko brwi, gdy jego przesłonięte łzami oczy dostrzegły rozmazaną sylwetkę wysokiego mężczyzny, stojącego za nagrobkiem jego chłopaka.
- Luhan…?
Chińczyk odwrócił się, posyłając najstarszemu słaby uśmiech.
- Chodźmy, hyung…
* * *
- Wszystkiego najlepszego, Sehun-ah!
Młodszy skrzywił się, wyrwany ze snu przez głośny okrzyk Luhana, który z radosnym uśmiechem na twarzy wisiał nad nim, łaskocząc jego twarz swoimi już nieco przydługimi włosami.
- Hyung? Jest…- spojrzał na stojący na stoliku nocnym budzik- jest pierwsza w nocy! Po co mnie budzisz…
- Są twoje urodziny!- Oświadczył rozentuzjazmowany Chińczyk.- Chciałem złożyć ci życzenia!
- Mogłeś to zrobić rano- jęknął Oh, przysłaniając oczy dłonią.
- Chciałem zrobić to pierwszy!- Zaprotestował Xiao, po czym dodał- Mam dla ciebie prezent!
Sehun westchnął głośno i pozwolił się poderwać do siadu przez swego nadpobudliwego chłopaka.
- Otwieraj!
Jubilat odwinął starannie zapakowany prezent i z zadowoleniem wyciągnął ładną, drogą koszulę, którą nie tak dawno temu podziwiał wraz z Luhanem na wystawie w centrum handlowym.
- Podoba ci się?
- Bardzo. Ale chciałbym dostać coś jeszcze…
- Co takiego?- Zdziwił się Lu. Czyżby o czymś zapomniał?
- Ciebie.- Mruknął Oh, przyciągając starszego do namiętnego pocałunku.
* * *
Luhan leżał na łóżku, wpatrując się tępo w szarawy sufit. Nigdy nie chciało im się go odmalować, jemu i Sehunowi, który kiedyś uznał, że ta szarość jest bardziej oryginalna i ciekawa niż niejedna farba. Lu nie zamierzał się z nim spierać.
Pogrążony we własnych myślach nie zauważył wchodzących do jego sypialni przyjaciół. W dalszym ciągu kontemplował nad odcieniem szarego nad jego głową, za nic mając mówiących do niego kolegów.
- Luhan, to już miesiąc. Musisz się z tego otrząsnąć.
- Chociaż spróbuj, Lu.- Błagali- Wyjdź z domu, przewietrz się.
- Musisz żyć dalej, Luhan.
- To minie, Lulu, na pewno minie. A za pewien czas poznasz kogoś i znów się zakochasz, zobaczysz…
- Jak możecie mówić, że znów się zakocham?- Syknął cicho Xiao, wywołując tym dreszcze u przyjaciół.- Jak możecie…? To nie minie, za bardzo mnie to boli.- Wziął głęboki wdech, by powstrzymać napływające mu do oczu łzy.- Nie mogę żyć, gdy moje serce umarło razem z-z nim…
- Luhan…
- Wyjdźcie.
Po kilku nieudanych próbach pocieszenia Luhana, skwitowanych jego milczeniem, postanowili zostawić go z jego żałobą, przysięgając sobie jednak w duchu, że do niego wrócą.
Lu zacisnął mocno powieki, usiłując się nie rozpłakać. Sądził, iż przez ostatnie tygodnie uronił już wszystkie łzy, jednak najwyraźniej się mylił.
- Sehunnie…- szepnął drżącym głosem- Hunnie, wróć do mnie….
- Jestem tu, kochanie…
Luhan usiadł gwałtownie, słysząc cichy głos, dochodzący z jego prawej strony. Zamrugał parę razy, walcząc z nagłymi zawrotami głowy i wrażeniem, że to, co ujrzał w rogu pokoju, było znikającą w mroku twarzą jego ukochanego…
* * *
W sypialni było ciemno, jednak im to nie przeszkadzało. Nie musieli się widzieć. Wystarczyło im czucie tak intensywne, tak dogłębne, że spychało ich na sam skraj. Dotyk palił, wzniecał drzemiący w nich ogień tak gorący, iż zdawać by się mogło, że woda wszystkich oceanów na Ziemi nie byłaby w stanie go ugasić.
Luhan wygiął się w łuk, czując, jak Sehun uderzył w jego wrażliwy punkt. Z opuchniętych dzikimi pocałunkami warg co chwila wyrywały się jęki pełne rozkoszy i prośby o więcej, mocniej, szybciej, które młodszy z spełniał z wielkim zaangażowaniem.
- Aaaahh, Hunnie… Proszę… proszę…
Mocne dłonie Sehuna złapały go mocniej w pasie, przytrzymując w miejscu. Starszy w odpowiedzi owinął nogi wokół bioder kochanka, pozwalając mu wchodzić coraz głębiej.
- Lulu…- Jęknął Oh, przysysając się do łabędziej szyi swojego chłopaka, który ponownie wygiął się w ekstazie.
Doszli w tym samym momencie, wykrzykując swoje imiona i wyznania miłości. Sehun opadł na Luhana i jeszcze długo obdarzał go czułymi pocałunkami, powtarzając, jak bardzo go kocha.
* * *
- Luhan, przywidziało ci się.
- Nie prawda! Minseok, ja go widziałem- odparł Lu- o tam- wskazał w miejsce, gdzie, jak twierdził, parę dni temu ukazał się jego zmarły chłopak.
Xiumin potrząsnął głową.
- Lu, Sehun umarł, sam przy tym byłeś, trzymałeś go za rękę w ostatnich sekundach jego życia.
Xiao zwiesił głowę.
- Przecież wiem.- Powiedział cicho.- Gdyby nie ta choroba, dalej byłby z nami.
- Właśnie.- Minseok położył dłoń na ramieniu przyjaciela, usiłując spojrzeć mu w oczy.- Teraz go tu nie ma.
- Jest.- Odparł Luhan, patrząc Seokowi hardo w oczy.- Jest!
Po paru godzinach przekonywania Xiao, bezowocnego przekonywania, iż jego ukochany odszedł, Minseok wrócił do domu, łudząc się, że to tylko chwilowe, że Luhanowi przejdzie i w końcu się otrząśnie.
Sam Chińczyk zaraz po wyjściu przyjaciela zaczął nawoływać zmarłego, jakby w nadziei, iż ten mu odpowie. Gdy Lu chciał się poddać, dostrzegł coś kątem oka. Podskoczył na łóżku, nie wierząc własnym oczom.
Na krześle w rogu pokoju siedział Sehun i patrzył na niego z troską.
- Lulu…
- S-sehun…?- Szepnął Xiao, na co duch pokiwał głową.- Ale ty przecież nie żyjesz.- Jęknął żałośnie.- Umarłeś na moich oczach!
- Przepraszam, Hannie.- Powiedział Sehun, przyglądając mu się z żalem.- Nie chciałem, żeby to się tak skończyło.
- Z-zostawiłeś mnie samego…- Załkał żałośnie Chińczyk.
- Nigdy cię nie zostawię, Luhan.- Oświadczyła zjawa, podchodząc do chłopaka wolnym krokiem.- Twoje wołania wyrwały mnie z otchłani.- Lu zamarł z przestrachu, bojąc się unieść wzrok na twarz Oh- Teraz ani nie chcę, ani nie mogę cię zostawić.
- Nie możesz…- Powtórzył żywy.- Dlaczego?
- Ponieważ…- Luhan spojrzał w ciepłe mimo śmierci oczy Sehuna- ponieważ nie odejdę bez ciebie, Lulu…
* * *
Dnia 3 lipca 2014 o godzinie 00:20 odnaleziono w rzece Han ciało dwudziestopięcioletniego mężczyzny, zidentyfikowanego jako Lu Han. Jako przyczynę zgonu stwierdzono utonięcie.
Policja wszczęła dochodzenie, by upewnić się, czy Lu Han faktycznie popełnił samobójstwo, czy został zamordowany. Funkcjonariusze skłaniają się jednak ku pierwszemu scenariuszowi, ze względu na skrawek papieru, odnaleziony na brzegu rzeki, na którym zapisano trzy słowa:
NA ZAWSZE RAZEM


5 komentarzy:

  1. Nie wiem coś ty brała ale ja też to chce xD
    tak w ogóle to prawie się popłakałam na tym Q.Q a ty wiesz że mnie trudno do łez doprowadzić ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo przyzwoity ficzek, czekam niecierpliwie na następne (〜^∇^)〜 hwaiting! :33

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko święta x.x Uhh, nie wiem, co powiedzieć. Może zacznę od tego, że się jakoś wytłumaczę ^^" Przyznam się, że wcześniej nie czytałam Twoich opowiadań, głównie dlatego, że piszesz o SuJu, a ja kojarzę z SuJu chyba tylko Donghae, Eunhyuka i Siwona, więc... uhh, dziwnie by mi się czytało o czymś, czego kompletnie nie znam, bo jednak bohaterowie robią swoje. Teraz troszkę żałuję, bo nie znałam Twojego stylu pisania, a sądząc po tym, co miałam okazję podziwiać powyżej, masz naprawdę świetny styl i lekką rękę do pisania x.x Zobaczyłam na tt, że dodałaś HunHana, więc stwierdziłam, że wreszcie zaglądnę do Ciebie na dłużej, bo tym razem znajome klimaty :D Cieszę się, że to zrobiłam, chociaż już na początku domyślałam się, co się święci. Angst, ugh. Przyznam się, że nienawidzę angstów, omijam je szerokim łukiem i nie tykam ich nawet przez ochronne rękawice, a to dlatego, że dobrze napisane, zawsze robią ze mnie emocjonalny przecier i mam potem bardzo dziwny nastrój. Twój oneshot zdecydowanie był napisany bardzo dobrze, so... Teraz będę chyba musiała rzucić się na poszukiwanie fluffów i cracków, żeby jakoś się otrząsnąć.
    Nie jest to w żadnym wypadku Twoja wina - chociaż prawdopodobnie jest, bo gdyby ten ff był źle napisany, nie byłabym teraz taka... rozbita. Ciężko mi napisać, jak się czuję, wybacz ;; Nie płakałam, bo rzadko płaczę podczas czytania, ale czułam się jakoś nieswojo, z ta gulą w przełyku. Ślicznie opisałaś emocje i przeżycia Luhana, i te retrospekcje, wspomnienia ich wspólnych chwil, które z jednej strony były urocze, a z drugiej jeszcze dodawały temu wszystkiemu goryczy, bo on... odszedł. Ajsdhhsjhd nie cierpię śmierci w opowiadaniach, ottokeeee ;;;;; W zasadzie dobrze, że nie opisałaś sceny jego śmierci, bo to byłby chyba gwóźdź do mojej własnej trumny.
    Końcówka mnie zaskoczyła, właściwie zaskoczyło mnie już pierwsze pojawienie się ducha Sehuna. Natomiast kiedy powiedział, że nigdy nie zostawi Lu, pierwsze co mi przyszło na myśl to to, że pewnie zostanie z nim jako duch (wybacz, wiem, że głupie, ale zazwyczaj staram się znaleźć jak najbardziej optymistyczne rozwiązanie *kłania się wieczna fanka wszystkiego co urocze, szczęśliwe i fluffiaste do zemdlenia*). Samo zakończenie uważam za czysty geniusz i genialne zwieńczenie całego ff. Śmierć Luhana i jego "odejście" razem z Sehunem tak idealnie podsumowało całą ich miłość. Trochę skojarzyło mi się z "Romeo i Julią", to znaczy sama końcówka - umarli razem, bo nie mogli żyć osobno...
    Aha, teraz właśnie zaczyna się mój "dziwny nastrój", uhh ;; Chyba pójdę wyć do kąta i wrócę, jak mi przejdzie angstowy humor.
    Mam nadzieję, że napiszesz jeszcze nie raz coś o EXO lub SHINee, bo chociaż mam w planach przeczytać Twoje opowiadania z SuJu, to chyba nie uda mi się w nie tak wczuć, jak w coś znajomego... Ale z drugiej strony, nie paring jest najważniejszy, a Ty właśnie udowodniłaś, że potrafisz świetnie pisać, więc może przeczytam dla samego stylu i fabuły *^* A Tobie życzę weny i udanych wakacji. Trzymaj się! <3 I proszszszę, napisz kiedyś jakiegoś fluffa ;-;
    xoxo, Aliss~

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisze krótki, marny komentarz bo pisze z telefonu, a na komputerze pewnie nie dałbym rady. Poza tym muszę pozostawić swoją opinię, bo to w końcu hunhan od ciebie.
    Po pierwsze - nienawidzę czytać angstów. Pisać kocham, ale nie czytać, bo później okropnie się czuję. Na końcu umieram chyba z bohaterami, za bardzo się tm przejmuje. Ale wracając - cudowne opowiadanie. To pierwszy raz, kiedy czytam coś od ciebie i jestem pozytywnie zaskoczona. Widać, że wiele uczuć przelałaś do tego ff i to jest w sumie najważniejsze w angstach. Z pewnością chcę więcej opowiadań od ciebie, niekoniecznie angstow, bo jestem pewna, że z każdym gatunkiem bez problemu sobie poradzisz :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne. To było cudowne, na prawdę! Chociaż weszłam teraz w taki dziwny stan, którego nie umiem nazwać,ale chyba po prostu za dużo myślę. Bo ja tak mam, po dobrych Angstach włącza mi się tryb zobojętnienia na wszystko i wczuwam się w postać i wyobrażam sobie co ona musiała czuć. Chociaż nie jest mi smutno, to gromadzi się we mnie coś czego nie umiem opisać.
    Mam wrażenie, że zakończenie samo w sobie jest dobre, są razem, przecież Sehun powiedział, że go nie zostawi i tak też się stało. Może i pozostawił życie dla Sehuna, ale czym jest życie w świecie gdzie ma się przyjaciół, którzy go nie rozumieją, w porównaniu do możliwości bycia razem dwóch kochających się osób? Oczywiście wiem, że chcieli dobrze, ale zdecydowanie nie pomagali. Było mi na prawdę żal Luhana, kiedy opisywałaś jego uczucia na i po pogrzebie, a przez to, że to wszystko przeplatałaś z szczęśliwymi wspomnieniami, było mi jeszcze bardziej smutno. Brak bliskości tak ważnej musiał być dla Luhana okropny, dlatego jeszcze raz mówię, że jak dla mnie dobrze się skończyło, w pewnym sensie.
    Ogólnie, czytam głównie o EXO i SHINee, ale może spróbuję zapoznać się bardziej z SUJU żebym mogła ogarnąć resztę twoich opowiadań >.< No bo ten shot tak bardzo mi się spodobał i twój styl pisania, też jest świetny więc na pewno tu wrócę jak chociaż w minimalnym stopniu ogarnę Juniorów, bo na serio mi się podoba, a z nich znam tylko Kyu i Henrego ^^"
    Dziękuję za to!
    Hwaiting!


    OdpowiedzUsuń